Stasiak, który do wczoraj był szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, nie miał zbyt dużo czasu, by zastanowić się nad swoją przyszłością w resorcie. Nominacja przyszła nagle. Tak, jak dymisja Janusza Kaczmarka, którego premier uznał za podejrzanego w sprawie przecieku dotyczącego akcji CBA w resorcie rolnictwa.
Jednak nowy minister nie jest nowicjuszem w MSWiA. Był już w tym resorcie wiceministrem, ale potem odszedł właśnie do Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Teraz wrócił do resortu i do swoich pomysłów. Zamierza ożywić program "Razem bezpiecznie". O szczegółach na razie jednak nie mówi.
Kolejna sprawa to powołanie nowego szefa policji. To konieczne, bo poprzedni - Konrad Kornatowski - podał się do dymisji razem ze swoim szefem Januszem Kaczmarkiem. Stasiak mówił w "Sygnałach Dnia", że nie ma jeszcze kandydata na to stanowisko, ale będzie miał. W ciągu kilku dni.
Ale to jeszcze nie wszystkie jego plany. Nowy minister spraw wewnętrznych chce też zmian w policji. Oczywiście na lepsze. Jego zdaniem, pensje dla funkcjonariuszy na kluczowych stanowiskach powinny być wyższe. Trzeba tu zaznaczyć, ze kluczowe stanowisko, według ministra, wcale nie musi być wysokie.
Następca Janusza Kaczmarka nie chce w ogóle komentować powodów jego dymisji. Uchyla się również od rozmowy o przecieku na temat tajnej akcji CBA w resorcie rolnictwa, o który podejrzewany jest właśnie Kaczmarek.
Władysław Stasiak nie jest członkiem PiS. Mówi się o nim "bezpartyjny fachowiec". Wcześniej pracował m.in. w Najwyższej Izbie Kontroli. Był również wiceprezydentem Warszawy w trakcie kadencji Lecha Kaczyńskiego w stołecznym ratuszu.