"Chodzi o składanie fałszywych zeznań pod rygorem odpowiedzialności karnej" - zdradza osoba zbliżona do śledztwa. Janusz Kaczmarek miał skłamać, gdy był przesłuchiwany w sprawie akcji dotyczącej afery gruntowej. Dzięki przeciekowi w ostatniej chwili cała operacja nie wypaliła. A źródłem tego przecieku mógł być właśnie Janusz Kaczmarek - podaje "Rzeczpospolita".

Wczoraj Kaczmarek został odwołany ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych i administracji. Premier Jarosław Kaczyński mówił, że znalazł się on w kręgu podejrzanych w sprawie przecieku.

Janusz Kaczmarek po tym odwołaniu nie ma co liczyć na powrót do pracy w prokuraturze - dowiedział się tygodnik "Wprost". Ministerstwo Sprawiedliwości nie zgodzi się na to. Co prawda jako były prokurator, zgodnie z prawem, miałby prawo wrócić do organów ścigania, ale resort sprawiedliwości chce zastosować wobec niego jeden przepis. A mówi on o zakazie pełnienia prokuratorskich funkcji przez osoby nie spełniające wymogu "nieskazitelnego charakteru".

Byłego ministra nie zobaczymy już w reklamie telewizyjnej, zachęcającej do wymiany dowodów osobistych. Jak podał portal tvn24.pl MSWiA wstrzymało emisję spotów. Ministerstwo nie informuje też, kiedy i czy kampania zostanie wznowiona.