"Panie prezydencie" – zaczął Tusk. Ale Kaczyński natychmiast skontrował: "Daj spokój, Donald. Znamy się tyle lat, mówmy sobie po imieniu" – powiedział. Lider PO przystał na tę propozycję.

Ale, jak ustalił DZIENNIK, kluczem do politycznych uzgodnień była wstępna deklaracja prezydenta, że jest po konsultacjach z bratem premierem i to, co mówi, jest wiążące także dla PiS. Finałem rozmów była decyzja – Lech Kaczyński i Donald Tusk ustalili, że 21 października odbędą się przedterminowe wybory.

"To nie jest możliwość, oni się umówili na słowo honoru. Trudno sobie wyobrazić, by prezydent i PiS się z tego wycofali" – stwierdza dobrze poinformowany o spotkaniu działacz PO. Odpowiedni mu rangą polityk PiS na pytanie, czy umowa dotyczyła tego, kiedy mogłyby odbyć się wybory, doprecyzowuje: "Nie kiedy <mogłyby>, ale kiedy <będą>". "Naprawdę idziemy na wybory. Przystawki i SLD już wiedzą, dlatego zaczęły nerwową kampanię" – mówi. Adam Bielan, rzecznik PiS: "Prezydent po wcześniejszej rozmowie z premierem Jarosławem Kaczyńskim ustalił z szefem PO, że wybory odbędą się 21 października". To samo mówił na briefingu po spotkaniu Donald Tusk.

A zawarty został konkretny i twardy układ. To by tłumaczyło, dlaczego wydarzenia potoczyły się tak błyskawicznie. Zaledwie w środę szef PO zaapelował do prezydenta, który przebywał w swojej rezydencji w Juracie, o przerwanie urlopu i zaangażowanie się w sprawę ewentualnych przedterminowych wyborów parlamentarnych. Tusk podkreślił, że w każdej chwili jest gotów spotkać się z Lechem Kaczyńskim. Prezydent z urlopu wrócił pod pretekstem zdymisjonowania szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. I natychmiast się spotkali.

Skąd ten nagły zwrot akcji? Ze słów polityków PiS wyziera przekonanie, że sprawą Kaczmarka naprawdę zostali trafieni. I że trzeba uciekać przed katastrofą, a na większość w Sejmie nie ma szans. Platformie natomiast na jesiennych wyborach zaczęło zależeć od środy. "W tym dniu, około południa, nagle wyszedł Wojciech Olejniczak i powiedział: <Chłopaki, robimy rząd ocalenia narodowego i ja się zgłaszam na premiera>" – mówi informator DZIENNIKA.

Dodaje: "I później całe wystąpienie Donalda, jego apel do prezydenta, było następstwem wystąpienia Olejniczaka. Bo istniało zagrożenie, że Olejniczak zabierze sztandar anty-PiS. A to Donald chciał się pokazać się jako propaństwowiec. W ocenie jego współpracownika udało się, ale zyskał też prezydent". "Lider największej partii opozycyjnej i prezydent wspólnie wyciągnęli Polskę z politycznego i moralnego kryzysu. To wielka rzecz" – przekonuje.

Czy wcześniej były jakieś uzgodnienia dotyczące spotkania? Przecież wcześniej nie rozmawiali przez rok. Raczej tak, pośrednikami byli ponoć Grzegorz Schetyna z PO i Adam Lipiński z PiS, obaj z Wrocławia, obaj zaufani ludzie swoich liderów do dyskretnych zadań. Ale po apelu Tuska pierwszy odezwał się prezydent.

Reklama

"To Kancelaria Prezydenta zadzwoniła do Donalda Tuska i zaprosiła go na spotkanie z prezydentem Lechem Kaczyńskim" – potwierdza rzecznik PiS, europoseł Adam Bielan. Tusk zaproszenie przyjął. Jednak scenariusz spotkania był inny, niż się spodziewał szef PO.

"Tusk szedł na spotkanie z prezydentem jak na wojnę" – mówi informator DZIENNIKA. "Miał wejść, wystrzelać naboje z karabinu, czyli wprost wygarnąć, co o tym całym bałaganie w kraju myśli. Spotkanie miało trwać piętnaście minut" – precyzuje. Ale stało się inaczej. Z informacji DZIENNIKA wynika, że tylko początek rozmowy był walką na słowa pomiędzy prezydentem a szefem PO. W spotkaniu jakiś czas brał też udział minister Michał Kamiński, ale większość czasu politycy rozmawiali tylko w cztery oczy.

"Rozmawiali jak starzy znajomi. Śmiali się, wspominali" – rysuje bez konkretów Bielan. Europoseł PiS zarzeka się, że nie padły żadne deklaracje co do przyszłości, np. w kwestii ewentualnej koalicji.

Podczas rozmowy wypito cztery butelki czerwonego włoskiego wina Ocra Strozzi z 2005 r. oraz cztery półlitrowe wody mineralne. Nie jedzono.

A natychmiast po spotkaniu w obu partiach, co potwierdziliśmy w kilku źródłach, zaczęto organizować sztaby wyborcze i rozpoczęto rezerwacje miejsc na reklamy.