Do Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski pismo z prośbą o konsultację trafiło w maju. Odpowiedź nadeszła na początku czerwca - ustalił portal.

Reklama

Co odpowiedzieli duchowni? Zastępca sekretarza generalnego Konferencji Episkopatu Polski ks. dr Jarosław Mrówczyński radził, by zaniechać dalszych prac nad ustawą.

"Pojawia się wątpliwość, czy istnieje konieczność tworzenia w polskim systemie prawnym regulacji lex generalis w zakresie równego traktowania. Wydaje się, że nie ma takiej potrzebny. Natomiast wyrażona w projekcie ustawy koncepcja standardów w zakresie równego traktowania może okazać się niebezpiecznym otwarciem podporządkowania Polski bliżej nieokreślonym naciskom" - miał przestrzegać ks. dr Mrówczyński.

"Smuci fakt, że w kraju, w którym obwiązuje konstytucyjny rozdział Kościoła do państwa, Episkopat ma tak wiele do powiedzenia przy tworzeniu ustaw. W dodatku opinia podpisana przez księdza Mrówczyńskiego jest kuriozalna" - oburza się w rozmowie z portalem tvp.info wiceprzewodnicząca SLD Katarzyna Piekarska.

Reklama

Jej zdaniem premier Donald Tusk powinien na miejsce Elżbiety Radziszewskiej zatrudnić kogoś, kto ma pojęcie o polityce równościowej.

Dlatego lewica wystosowała apel do premiera o odwołanie Radziszewskiej. Oprócz SLD podpisała się pod nim Partia Kobiet i Unia Pracy.

Sama minister tłumaczy, że ustawa powstaje od pięciu lat i od początku była konsultowana z Episkopatem. "Mogę zapewnić, że opinia Episkopatu nie miała żadnego wpływu na prace nad ustawą. Również ja uważam ją za niemerytoryczną" - powiedziała Radziszewska portalowi tvp.info.