"Zleciliśmy w tej chwili taką ekspertyzę. Jeżeli okaże się, że nie ma zastrzeżeń konstytucyjnych to złożymy taki projekt" - powiedział w piątek PAP szef klubu Stronnictwa Stanisław Żelichowski.
Propozycji koalicjanta nie odrzuca PO, choć nie patrzy na nią z entuzjazmem. Mocno krytycznie ocenią ją za to konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek.
Żelichowski przekonywał, że jeżeli minister może być posłem, mimo iż mamy konstytucyjny rozdział władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej to nie ma powodu, by samorządowiec nie mógł być parlamentarzystą.
Ludowcy chcieliby, aby nowe prawo obowiązywało już w trakcie przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Aby zdążyć zamierzają przedstawić swoją propozycję tuż po wakacjach poselskich, jeszcze we wrześniu. "Warto dać szanse tym samorządowcom, którzy zechcą, żeby mogli już od przyszłych wyborów być w parlamencie" - mówił poseł.
Politycy Stronnictwa chcą, aby odpowiedni zapis znalazł się w ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu. Żelichowski tłumaczy, że należałoby jedynie doprecyzować, że o mandat mogą się ubiegać samorządowcy.
"Ja byłem i radnym sejmiku i posłem i nikomu to nie przeszkadzało, w okresie obowiązywania tej samej konstytucji, więc nie bardzo wiem, dlaczego to teraz miałoby komuś przeszkadzać" - argumentował polityk.
Jak podkreślił ludzie mają różne możliwości i jeśli ktoś jest na tyle pracowity i ambitny, żeby poradzić sobie z pracą i w samorządzie i w Sejmie to nie ma powodu, by mu tego zabraniać.
Wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski, który zajmuje się w Platformie prawem wyborczym powiedział PAP, że zdania w jego ugrupowaniu w tej sprawie są podzielone, ale on sam dość sceptycznie patrzy na tę propozycję.
"Łączenie mandatów samorządowców już kiedyś było przerabiane, to często stawało się fikcją. Z drugiej strony doświadczenie we władzach lokalnych często pomaga w pracach sejmowych" - zaznaczył poseł PO.
Dodał jednak, że samorządowe doświadczenie jest dobrym przygotowaniem do następnego kroku, czyli pójścia do parlamentu. Jego zdaniem, gdyby wykonywać obie funkcje równolegle może po prostu zabraknąć czasu.
"Wydaje mi się, że z czysto pragmatycznego punktu widzenia jest to trudne do wykonania, ale porozmawiać można, koalicjant proponuje, my jesteśmy otwarci na debatę" - oświadczył Dzikowski.
Konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek z Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że sam pomysł, mimo iż wydaje się nie być sprzeczny z ustawą zasadniczą, jest bardzo zły.
"To jest coś, czego się powinno unikać za wszelką cenę, dlatego że albo się będzie dobrym posłem, albo dobrym radnym, albo się będzie złym i jednym i drugim. To są za istotne funkcje, żeby można było je wykonywać z powodzeniem jednocześnie" - powiedział PAP ekspert.
Jego zdaniem interes w takim rozwiązaniu miałoby tylko PSL, którego politycy widzą, że mogą marnie wypaść w wyborach parlamentarnych i dlatego mogą chcieć odejść do samorządu, "by sobie zabezpieczyć lądowanie". "To jest bardzo podejrzana propozycja" - ocenił.
Zasada niełączenia mandatu radnego gminy, powiatu i województwa z mandatem posła i senatora została wprowadzona w 2001 roku przez nowelizację ustaw o samorządzie gminnym, powiatowym i wojewódzkim.
W III kadencji Sejmu, ostatniej kiedy obowiązywały jeszcze stare przepisy było ponad 100 posłów, którzy byli samorządowcami. Znaczną, bo ponad 60-osobową grupę takich posłów wprowadziła do Sejmu AWS. Na drugim miejscu uplasował się SLD z 24 posłami. Samorządowcem był co trzeci z 60 posłów UW; najmniej - bo trzech działaczy samorządowych - wprowadziło do parlamentu PSL.