Były marszałek województwa mazowieckiego twierdzi, że notatka, do której dotarli reporterzy tygodnika, to dopiero początek.

"Wprost" opublikował treść noty, znajdującej się w aktach śledztw, sporządzonej przez Andrzeja Greczyło z ambasady RP w Moskwie. Dotyczy ona spotkania sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Andrzeja Przewoźnika, z rosyjskimi urzędnikami mającymi współpracować przy organizacji uroczystości w Katyniu. Z noty wynika, że strona rosyjska zaproponowała Warszawie dwa warianty ceremonii: ze wspólnym udziałem prezydenta i premiera - oraz rozdzielenia wizyt. Z przebiegu spotkań - jakie odbyły się 18 i 19 lutego - wynika, że strona rosyjska nalegała na drugi wariant.

Reklama

Jednak zdaniem Zbigniewa Kuźmiuka ten "sensacyjny dokument" to element "odbywającej się od kilku miesięcy w Polsce gry w zacieranie śladów i mylenie tropów" w sprawie katastrofy. "W tej sprawie było znacznie gorzej niż donosi tygodnik" - twierdzi były poseł PSL. Jego zdaniem, to premier Donald Tusk, ściśle współpracując z Putinem, chciał najpierw całkowicie wypchnąć prezydenta z obchodów, a potem - po tym, jak sondaże wykazały, że działania te nie cieszą się sympatią Polaków - "zdecydował o podwójnych uroczystościach".

Kuźmiuk podkreśla, że po przyjęciu przez Tuska wystosowanego przez Władimira Putina zaproszenia do Katynia, członkowie rządu zaczęli mówić w mediach o "wpychaniu się prezydenta Kaczyńskiego na uroczystości, co może tylko zepsuć pięknie układającą się współpracę polsko-rosyjską". Jednocześnie ambasador Rosji w Warszawie zaprzeczał, by placówka wiedziała cokolwiek o planowanym wyjeździe prezydenta do Rosji.

Reklama

Notatka, którą opublikował "Wprost", to zdaniem Kuźmiuka, konsekwencja "ustaleń pomiędzy Tuskiem a Putinem podczas rozmowy telefonicznej 3 lutego". "Poznanie protokołu tej rozmowy będzie kluczowe do poznania prawdy o szczegółach gry Tuska i Putina z prezydentem Kaczyńskim". Artykuł tygodnika ma świadczyć o tym, że dokumenty dotyczące tej współpracy już w prokuraturze są.

Na koniec, Kuźmiuk apeluje do rzecznika rządu, Pawła Grasia: "Pana koledzy z rządu coraz bardziej zaczynają się bać, co niezbicie wynika z ich coraz bardziej agresywnych wypowiedzi w mediach pod adresem Jarosława Kaczyńskiego i wszystkich tych, którzy dochodzą prawdy. Wody do uszu waszej ekipy nalało się już tyle, że lej swobodnie pływać w tej sprawie się już nie da".