"Z naszych wyliczeń wynika, że mimo zmniejszenia składki, emerytury będą wyższe o około 2,3 proc. – dzięki temu, że więcej będzie inwestowane w akcje. A poza tym zmniejszy się dług publiczny" – zapewniał Rostowski.

Reklama

Zmiany obejmują m.in. zmniejszenie składki przekazywanej przez ZUS do OFE z 7,3 proc. do 2,3 proc. – a potem zwiększenie jej stopniowo do 3,5 proc. w 2017 r. Ponadto OFE będą mogły zainwestować więcej w akcje – limity inwestowania w akcje przez OFE wzrosną z obecnych 40 proc. do 90 proc. Jednocześnie potrzeby pożyczkowe Polski mają się zmniejszyć o około 190 mld złotych.

W debatach wewnątrzrządowych przepadł pomysł ministra Michała Boniego, żeby składkę podnieść ostatecznie do 5 proc., wysokość emerytur byłaby niższa.

"Powód, dla którego teraz są same korzyści, jest taki, że te bezpieczne fundusze inwestowałyby w słabo oprocentowane obligacje" – mówił Rostowski w "Faktach po faktach" na antenie TVN24. "Poza tym zmniejszy się dług publiczny. Ta część, która teraz była przekazywana do OFE i inwestowana w obligacje, nie miała sensu, a tylko zwiększała dług" – zaznaczył.

Reklama

Szef resortu finansów wierzy, że projekt wejdzie w życie w uchwalonej przez gabinet formie. "Jestem pod wrażeniem lojalności PSL" – podkreślił. Projekt powinien też poprzeć prezydent Bronisław Komorowski. "Choć to naturalne, że wysłuchać ekspertów" – zastrzegł.

Sam Rostowski też jest gotowy na dyskusję z krytykami proponowanych zmian. "Chciałbym ponowić prośbę do Leszka Balcerowicza, że skoro postawił warunek przed debatą, żebym odpowiedział na jego raport, co zrobiłem, żeby zgodził się na debatę we dwóch, właśnie na ten temat" – stwierdził. Kwestią do ustalenia pozostaje jedynie, czy będzie to debata telewizyjna czy radiowa. "Ja namawiam go na debatę telewizyjną" – dodał.