Poinformował o tym w piątek PAP rzecznik Andrzeja Seremeta, Mateusz Martyniuk.

Prowadząca dotychczas śledztwo wrocławska prokuratura apelacyjna zwróciła się do Seremeta o przekazanie sprawy innej prokuraturze spoza woj. dolnośląskiego, aby "uniknąć jakichkolwiek podejrzeń o stronniczość". Prokurator generalny przychylił się do tego. Teraz Prokuratura Apelacyjna w Szczecinie ma zdecydować, której jednostce ze swego obszaru powierzyć dalszy bieg śledztwa.

Reklama

Ludwiczuk był pełnomocnikiem powiatowym komitetu wyborczego PO w Wałbrzychu w zeszłorocznych wyborach samorządowych. Pierwsza tura głosowania nie przyniosła tam rozstrzygnięcia i do drugiej tury przeszedł obecny prezydent miasta Piotr Kruczkowski (PO) oraz jej zwycięzca Mirosław Lubiński z Wałbrzyskiej Wspólnoty Samorządowej (b. senator SdPl - w pierwszej turze wygrał, a w drugiej miał wynik gorszy o 325 głosów).

Na początku grudnia, jeszcze przed II turą wyborów, sztab wyborczy Lubińskiego zawiadomił prokuraturę o popełnieniu "korupcji wyborczej" przez Ludwiczuka. Z zawiadomienia wynikało, że Ludwiczuk proponował pełnomocnikowi sztabu wyborczego Lubińskiego Longinowi Rosiakowi stanowisko wicestarosty wałbrzyskiego, a jego żonie pracę w jednej ze spółek miejskich oraz atrakcyjny wyjazd na wakacje, jeśli ten przejdzie na stronę PO i Kruczkowskiego.

Lokalne media ujawniły pełne wulgaryzmów nagranie tej rozmowy, dokonane w skryty sposób przez Rosiaka. Dzień później senator Ludwiczuk zrezygnował z członkostwa w PO i w klubie parlamentarnym tej partii.



Od 10 grudnia ub.r. Prokuratura Okręgowa w Świdnicy prowadzi śledztwo w sprawie korupcji wyborczej w trakcie I i II tury wyborów w Wałbrzychu. Prokuratura zarzuciła organizowanie i uczestnictwo w procederze "kupowania głosów" 11 osobom, m.in. Stefanosowi Ewangielu, prezesowi Wałbrzyskiego Związku Wodociągów i Kanalizacji w Wałbrzychu (to radny miejski z PO, zawiesił członkostwo w partii) oraz mężowi innej radnej. Po postawieniu zarzutów Ewangielu dolnośląski zarząd PO rozwiązał struktury partyjne w Wałbrzychu.

Reklama

Według prokurator Ewy Ścierzyńskiej, rzeczniczki Prokuratury Okręgowej w Świdnicy, Ewangielu i jego współpracownik Mirosław P. w I turze wyborów "rozdali" 8 tys. zł wśród wałbrzyszan w zamian za głosowanie na właściwe osoby. Natomiast w II turze wyborów rozdali 5 tys. zł. Za tego typu przestępstwo grozi do pięciu lat więzienia.

Inne śledztwo, również dotyczące korupcji wyborczej, prowadzi od 3 stycznia wałbrzyska prokuratura rejonowa. Sprawdza ona, czy jeden z mieszkańców Wałbrzycha był nakłaniany przez dziennikarzy lokalnej telewizji do składania fałszywych zeznań na temat sprawy. Zawiadomienie takie miał złożyć Marcin K., który przed kamerą opowiadał o procederze.

Sąd Apelacyjny we Wrocławiu niebawem ma rozpatrzyć apelację od orzeczenia świdnickiego sądu, który odrzucił protest wyborczy kandydata na prezydenta miasta Patryka Wilda (zajął trzecie miejsce w wyborach w Wałbrzychu). Sąd I instancji uznał, że z materiałów przedstawionych na sali sądowej nie wynika, aby podczas wyborów doszło do nieprawidłowości. Wild kwestionuje to orzeczenie.

Podobny protest jak Wilda, ale w późniejszym terminie, złożył do sądu Lubiński. Sąd zawiesił rozpatrywanie protestu Lubińskiego do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia protestu Wilda.