Prezydent był pytany m.in. o to, co działo się przed Pałacem Prezydenckim w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem ludzi na Krakowskie Przedmieście "w dużej mierze przywieźli liderzy partyjni".
"Niepokoi mnie fakt, że jedna siła polityczna wyspecjalizowała się w zagospodarowywaniu złych emocji" - powiedział Bronisław Komorowski. Jako jeden z przykładów prezydent wymienił namiot "Solidarnych 2010", który według niego jest "pełen nienawiści".
"Jeżeli ktokolwiek wierzy, że można to środowisko czymkolwiek usatysfakcjonować i uspokoić, to jest w błędzie" - powiedział Komorowski.
Komorowski nie ma sobie nic do zarzucenie w kwestii tego, jak państwo zachowało się wobec rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, jak i w kwestii ich upamiętnienia. "Mam czyste sumienie" - stwierdził prezydent.
"To się rzadko zdarza, żeby była tak długa żałoba, to się rzadko zdarza, żeby każda trumna była witana na lotnisku przez najwyższe czynniki władzy państwa polskiego, a tak było. Było wszystko albo jeszcze więcej" - uważa prezydent.
A co w kwestii budowy pomnika ofiar katastrofy? "Nie mówię nie" - powiedział Komorowski, ale dodał, że ostanie zdanie należy do mieszkańców Warszawy, a ci "mają już dość sporów o pomnik". Komorowski przypomniał, że Hiszpanie ofiary zamachu w madryckim metrze upamiętnili dopiero po pięciu latach.
Prezydent dodał, że nie ma nic przeciwko pomysłom upamiętnienia, ale niepokojem napawa go to, "co temu towarzyszy"
Komorowski uważa, że godnym pomnikiem dla Lecha Kaczyńskiego jest Wawel.
"Pomnikiem wspaniałym, który stawiało się do tej pory tylko królom albo równym królom jest Katedra Wawelska. Miejsc upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego jest wiele, ja sam takie miejsce stworzyłem w Pałacu Prezydenckim" - powiedział prezydent
Komorowski odniósł się także do relacji polsko - rosyjskich i kontrowersji związanych ze śledztwem smoleńskim. Kiedy do Polski wróci wrak tupolewa?
"Jeśli sami mówimy, że wrak jest dowodem w śledztwie, to najpierw Rosjanie muszą to śledztwo zamknąć. Niech skończą badania, wrak na pewno trafi do Polski" - powiedział prezydent.
Zaapelował też, by dać komisji Jerzego Millera czas do przeprowadzenia niezbędnych eksperymentów. Jego zdaniem raport nie może powstać "na łapu capu", bo ma być odpowiedzią na raport MAK.
Według prezydenta sposób prezentacji rosyjskiego raportu "był absolutnie szkodliwy" dla wzajemnych relacji. Raport Millera ma być antidotum "na te bolesne zjawiska".
Prezydent stwierdził, że strategiczną sprawą dla Polski i Rosji jest rozwikłanie kłamstwa katyńskiego. "Jesteśmy blisko pełnego sukcesu w tym zakresie" - dodał Komorowski.
"Mam nadzieję, że do władzy w Polsce nigdy nie dojdą ludzie, którzy będą jeszcze bardziej zaminowywać relacje polsko - rosyjskie" - powiedział prezydent.
Komorowski przyznał, że sprawa zamienionej tablicy w Smoleńsku o mało "nie wysadziła" jego wizyty w Rosji.
"Trzeba szanować państwo sąsiada, jego przepisy i prawa, bo występujemy w roli gościa. To było zlekceważenie. To nie było fortunne. Rosjanie się temu dziwili" - stwierdził Komorowski. Widzi też winę Rosjan
"Strona rosyjska nie wykazała się wrażliwością doprowadzając do zmiany tablic przed spotkaniem obydwu prezydentów. To groziły wysadzeniem całej wizyty. Na szczęście udało się to rozminować" - dodał prezydent.
Komorowski przyznał, że jechał do Rosji z ryzykiem porażki, ale wszystko skończyło się pozytywnie, bo prezydent Miedwiediew wyszedł na przeciw jego oczekiwaniom.
Według prezydenta nasze MSZ popełniło błędy, które później "zostały w dużej mierze naprawione".
Komorowski był pytany także o ostatnie sondaże wyborcze i coraz lepsze wyniki PiS. "Polityce służy konkurencja. Dla jednych to źródło nadziei, dla innych ostrzeżenie" - stwierdził prezydent.