Wild domaga się rozpisania ponownych wyborów samorządowych w Wałbrzychu, bowiem - jego zdaniem - podczas nich doszło do korupcji wyborczej - kupowania głosów na rzecz innych komitetów wyborczych, zwłaszcza Platformy Obywatelskiej.

Reklama

Na początku roku świdnicki sąd odrzucił protest Wilda, uznając tym samym ważność wyborów w Wałbrzychu. Jednak pod koniec marca wrocławski Sąd Apelacyjny nakazał świdnickiemu sądowi ponowne zajęcie się tym protestem. SA nakazał m.in. przesłuchanie pięciu świadków zgłoszonych przez Wilda, którzy potwierdzają proceder kupowania głosów oraz sprawdzenie, ile postępowań było prowadzonych w tej sprawie przez policję i prokuraturę.

Chodzi przede wszystkim o śledztwo dotyczące korupcji wyborczej jakie od 10 grudnia 2010 r. prowadzi Prokuratura Okręgowa w Świdnicy. Prokuratura wszczęła śledztwo na podstawie materiałów przekazanych jej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Do tej pory prokurator postawiła zarzuty kupowania głosów na rzecz PO 11 osobom.

Zarzuty usłyszał m.in. Wojciech W., mąż działaczki PO, członkini zarządu powiatu wałbrzyskiego. Według prokuratury, W. wspólnie i w porozumieniu z inną osobą dał pieniądze 15 nieustalonym mieszkańcom Wałbrzycha w zamian za oddanie głosów na cztery osoby z listy wyborczej w ubiegłorocznych wyborach samorządowych. W sumie miał wręczyć 300 zł. Mężczyzna nie przyznaje się do stawianych zarzutów.

Wcześniej zarzuty usłyszał m.in. Stefanos Ewangielu, który zaraz potem zrezygnował z szefowania Wałbrzyskiemu Związkowi Wodociągów i Kanalizacji. Ewangielu zawiesił członkostwo w PO po tym, jak na jaw wyszły nieprawidłowości podczas II tury wyborów samorządowych w Wałbrzychu. Po postawieniu mu zarzutów zarząd dolnośląskiej PO rozwiązał struktury partii w Wałbrzychu.

Z 11 osób z zarzutami, dziewięć jest podejrzanych o wręczenie pieniędzy osobom uprawnionym do głosowania, aby skłonić je do oddania głosu na określonych kandydatów. Natomiast dwie pozostałe osoby podejrzane są o przyjęcie łapówki za głosowanie na określonych kandydatów. Za tego typu przestępstwo grozi kara do 5 lat więzienia.

Tymczasem w ubiegłym tygodniu w środę ten sam świdnicki sąd rozpatrzył i oddalił inny protest wyborczy. Tym razem sąd rozpatrywał protest wyborczy kandydata na prezydenta Wałbrzycha - Mirosław Lubińskiego (niezrzesz.), który domagał się powtórzenia jedynie II tury wyborów. Zdaniem kandydata, podczas wyborów w Wałbrzychu doszło nie tylko do korupcji wyborczej ale przede wszystkim - tak podejrzewa Lubiński i chciał aby sprawę zbadał grafolog - do kart do głosowania na prezydenta miasta dopisywano krzyżyki, aby tym samym unieważnić część głosów.

Reklama



Zdaniem Lubińskiego, w Wałbrzychu był najwyższy w Polsce odsetek głosów nieważnych oddanych w II turze - wynosił 2,36 proc. "Tymczasem głosowanie w II turze było o wiele prostsze, ponieważ była tylko jedna karta do głosowania i dwóch kandydatów na prezydenta" - mówił. Lubiński w II turze wyborów przegrał z kandydatem PO Piotrem Kruczkowskim 325 głosami. Z kolei w I turze wygrał Lubiński.

Początkowo sąd zawiesił rozpatrywanie protestu Lubińskiego do czasu uprawomocnienia się protestu Wilda. Ostatecznie jednak - z nieznanych powodów - zdecydował się odwiesić protest i go rozpatrzyć właśnie w ubiegłą środę tj. 20 kwietnia.

Ostatecznie świdnicki sąd podczas jednej rozprawy rozpatrzył i oddalił również protest Lubińskiego - przesłuchując wcześniej świadków, którzy opowiadali o korupcji, a którym prokuratura wcześniej postawiła zarzuty. Wniosek o zbadanie kart do głosowania przez grafologa odrzucił jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia.

Tym razem sąd odrzucając protest Lubińskiego uzasadniał, że zarówno przebieg głosowania, jak i liczenie głosów były podczas wyborów samorządowych w Wałbrzychu prawidłowe, a wyniki z komisji wyborczych pokrywają się z rzeczywistością.

Ponadto sędzia zauważyła, że podczas wyborów nie zgłaszano żadnych nieprawidłowości i nie było zastrzeżeń do prac komisji. Przyznała, że co prawda toczy się w świdnickiej prokuraturze śledztwo dotyczące korupcji wyborczej w Wałbrzychu ale żadnemu z członków komisji wyborczej nie postawiono zarzutów. Żaden też z członków komisji nie usłyszał zarzutu, że dopisywał krzyżyki na kartach wyborczych podczas II tury wyborów w Wałbrzychu.

W dalszej części uzasadnienia orzeczenia, odnosząc się do śledztwa prokuratury, sędzia zauważyła, że "zarzut przekupstwa postawiono 11 osobom opierając się na tym, że udzielili korzyści majątkowej nieustalonym osobom". "Tymczasem nikomu nie postawiono zarzutu sprzedajności" - powiedziała sędzia.

Dodała, że postępowanie dowodowe nie potwierdza, aby skala zjawiska była tak wielka, jak to twierdzili niektórzy świadkowie na sali sądowej. Zdaniem sądu, możemy mówić "raczej o znikomej skali, która nie miała wpływu na wynik wyborów".

Tuż po odrzuceniu protestu oszołomiony Lubiński nie potrafił powiedzieć czy będzie się odwoływać. Jak ocenił "uzasadnienie jest tak kuriozalne, że musi je przeczytać je ponownie".