Sąd Okręgowy w Świdnicy (Dolnośląskie) unieważnił w piątek II turę wyborów na prezydenta Wałbrzycha i tym samym wygasił mandat prezydenta Piotra Kruczkowskiego. Sąd unieważnił ponadto wybory do Rady Miasta w okręgu numer pięć i wygasił mandat m.in. Stefanosowi Ewangielu.
Protest wyborczy złożył do sądu jeden z kandydatów na prezydenta Wałbrzycha Patryk Wild (Stowarzyszenie Obywatelski Dolny Śląsk). Wild domagał się rozpisania ponownych wyborów samorządowych w Wałbrzychu, bowiem - jego zdaniem - podczas jesiennego głosowania doszło do korupcji wyborczej - kupowania głosów na rzecz innych komitetów wyborczych, zwłaszcza Platformy Obywatelskiej.
"Cieszę się, że taki wyrok zapadł. To przywraca elementarne zaufanie do polskiego wymiaru sprawiedliwości, bo tam nadużycia były ewidentne, wskazywaliśmy to wiele razy. Jeśli sąd tak postanowił, to może będzie to przestrogą dla tych, którzy fałszowali wybory" - powiedział w piątek PAP poseł PiS Jarosław Zieliński. "To, że będą powtórzone wybory, to są oczywiście pewne koszty, ale te koszty są oczywiście mniej uciążliwe niż fałsz wyborczy" - dodał.
Zieliński powiedział, że to, iż wydarzenia w Wałbrzychu miały miejsce "z udziałem PO i na rzecz jej działaczy, świadczy o tym, jaka to jest partia". "My wielokrotnie sygnalizowaliśmy, że ta partia nie jest partią uczciwości i moralności, czego takim najgłośniejszym dowodem była afera hazardowa i to, jak ją potraktowano. Przykładów i przypadków na to jest więcej" - powiedział Zieliński.
Z kolei wiceszef klubu PO Rafał Grupiński powiedział PAP, że skoro sąd zdecydował o unieważnieniu II tury wyborów prezydenckich to trzeba uznać, że znalazł ku temu podstawy. Zwrócił jednocześnie uwagę, że wcześniejsze decyzje sądu w tej sprawie były odmienne, a wyrok jest nieprawomocny.
"Podejrzewam, że obecny prezydent miasta jest bardziej ofiarą procederu tych, którzy chcieli mu pomóc" - uważa Grupiński. Dlatego - jak dodał - dla jasności sytuacji lepiej jest, że sąd zdecydował o ponownym głosowaniu.
Natomiast wicemarszałek Sejmu, polityk SLD Jerzy Wenderlich powiedział na piątkowej konferencji prasowej, że "dziś wiemy już za sprawą tego, co wyduszono podczas zeznań od niektórych członków PO, że głos w wyborach w Polsce niekoniecznie musi być głosem przekonań i demokratycznego oddawania głosów, tylko może mieć wartość materialną".
Dodał, że "z zeznań członków PO wyduszono", że głosy kupowano w wyborach "za cenę 5 złotych, 10 złotych, a tam podobno, gdzie szło opornie, to płacono i 100 złotych za głos". "Wiemy też, że cena głosu to było tanie wino, którym kupowano te głosy od ludzi. To są rzeczy przerażające, to są rzeczy wstrząsające" - powiedział.
W opinii Wenderlicha, w związku z wydarzeniami w Wałbrzychu monitoring najbliższych wyborów parlamentarnych powinna prowadzić OBWE.
Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek powiedział PAP, że "podskórnie czuje, że sąd w Świdnicy miał rację, że jednak przekręty przy wyborach w Wałbrzychu były". "Bardzo dobrze, że takie jest postanowienie sądu" - ocenił Kłopotek.
Jak podkreślił, rozstrzygnięcie sądu powinno być ostrzeżeniem przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi dla wszystkich, którzy ewentualnie chcieliby się posunąć do nieuczciwości. "Niech będzie to sygnałem ostrzegawczym dla tych, którzy nie chcą w uczciwej, normalnej rywalizacji zdobywać mandaty parlamentarne, mandaty radnych, burmistrzów czy prezydentów miast i dopuszczają się nadużyć wyborczych" - powiedział.
W ocenie Kłopotka, opozycja będzie wykorzystywała wyrok sądu przeciwko PO w nadchodzącej kampanii wyborczej. "Będzie chciała naruszyć dobry wizerunek Platformy, przypominając różne wpadki, m.in. i tę" - powiedział. Jak dodał, wpadek tych było w ostatniej kadencji sporo, ale - podkreślił Kłopotek - ostatecznie to jednak wyborcy zdecydują o przyszłości PO.
Według rzecznika klubu PJN Lucjana Karasiewicza, piątkowa decyzja sądu pokazuje, że "sądy stoją na straży demokracji". "Sąd podjął bardzo dobrą decyzję, żeby nie było żadnych wątpliwości, czy wynik jest wynikiem decyzji społeczeństwa czy kupowania głosów" - powiedział poseł PJN.
Wiceszef klubu PJN Paweł Poncyljusz powiedział, że decyzja sądu pokazuje, że "Platformie Obywatelskiej nie wszystko można w Polsce". "Bo żeby była jasność - to funkcjonariusze PO kupowali głosy i przeprowadzali tak wybory, żeby utrzymać władze w Wałbrzychu" - powiedział polityk PJN.
Sąd po raz drugi rozpatrywał protest wyborczy Wilda. Wcześniej raz oddalił protest, jednak Sąd Apelacyjny we Wrocławiu nakazał jego ponowne rozpatrzenie. Wild domagał się rozpisania ponownych wyborów samorządowych w Wałbrzychu, bowiem - jego zdaniem - podczas jesiennego głosowania doszło do korupcji wyborczej - kupowania głosów na rzecz innych komitetów wyborczych, zwłaszcza Platformy Obywatelskiej.
Chodzi przede wszystkim o śledztwo dotyczące korupcji wyborczej, jakie od 10 grudnia 2010 r. prowadzi Prokuratura Okręgowa w Świdnicy. Prokuratura wszczęła śledztwo na podstawie materiałów przekazanych jej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Do tej pory postawiono zarzuty kupowania głosów na rzecz PO 11 osobom.
W połowie lutego zarzuty usłyszał m.in. Stefanos Ewangielu (wyraził zgodę na publikację nazwiska), który zaraz potem zrezygnował z szefowania Wałbrzyskiemu Związkowi Wodociągów i Kanalizacji. Wcześniej Ewangielu zwiesił członkostwo w PO po tym, jak na jaw wyszły nieprawidłowości podczas II tury wyborów samorządowych w Wałbrzychu. Po postawianiu mu zarzutów zarząd dolnośląskiej PO rozwiązał struktury partii w Wałbrzychu.