Sąd po raz drugi rozpatrywał protest wyborczy jednego z kandydatów na prezydenta Wałbrzycha Patryka Wilda (Stowarzyszenie Obywatelski Dolny Śląsk). Wcześniej sąd raz oddalił protest Wilda, jednak Sąd Apelacyjny we Wrocławiu nakazał jego ponowne rozpatrzenie.

Reklama

Wild domagał się rozpisania ponownych wyborów samorządowych w Wałbrzychu, bowiem - jego zdaniem - podczas jesiennego głosowania doszło do korupcji wyborczej - kupowania głosów na rzecz innych komitetów wyborczych, zwłaszcza Platformy Obywatelskiej.

Przewodnicząca składu sędziowskiego Jadwiga Wójcikiewicz nie zdecydowała się powtórzyć całych wyborów, bowiem nie doszukała się podstaw do ich unieważnienia. Ponadto zauważyła, że I turę wyborów prezydenckich w Wałbrzychu wygrał mimo korupcji wyborczej, Mirosław Lubiński (niezrz.).

Natomiast w odniesieniu do II tury, powołując się na zeznania świadka Roberta S. sędzia przyznała, że skala kupowanych głosów była dużo większa i mogła zaważyć na wyniku wyborów. Przywołała zeznania Roberta S., które złożył w czwartek przed sądem. S. twierdził, że podczas II tury wyborów, kiedy to "pracowali parami" jego para i jeszcze trzy inne nakłoniły do głosowania na Kruczkowskiego około 800-900 osób.

Sam S. miał do wydania na wyborców 2 tys. zł, a średnio jeden głos kosztował około 10-20 zł. Tymczasem Kruczkowski w II turze wygrał z Lubińskim 325 głosami.

Unieważniając wybory do rady miasta w okręgu nr 5 sąd zdecydował się wygasić mandaty: Jerzemu Krzyżanowskiemu (SLD), Stefanosowi Ewangielu (PO), Piotrowi Kwiatkowskiemu (PO), Beacie Micha (PiS), Sylwestrowi Bernatowiczowi (KWW Wałbrzyska Wspólnota Samorządowa).



Reklama

Przewodnicząca składy sędziowskiego przyznała, że wybory do rady miasta należy powtórzyć ze względu na Ewangielu, albowiem gdyby nie korumpowano wyborców i nie nakłaniano, żeby oddawali głosy na Ewangielu, to "lista w tym okręgu mogłaby wyglądać zupełnie inaczej".q

Sąd dał wiarę Robertowi S., który podczas czwartkowego procesu opowiadał, że prosił wyborców, aby wynosili z lokali wyborczych kartę do głosowania i sam osobiście skreślał Ewangielu, aby - jak mówił - "wszystkiego osobiście dopilnować".

Wójcikiewicz dodała, że zdaje sobie sprawę, iż wygaszenie mandatu pozostałych radnych z okręgu nr 5 może być krzywdzące i radni ucierpieli na takiej decyzji.

"Cieszę się, że sąd zauważył nieprawidłowości, do których doszło w czasie wyborów i przynajmniej częściowo te wybory unieważnił" - powiedział PAP Wild.

"Nie jest to jednak orzeczenie, które w 100 proc. pokrywa się z moim protestem, ponieważ chciałem unieważnienia także I tury. Fundamentalne jest jednak to, że w końcu wyrażono sprzeciw wobec wybranej w taki sposób władzy, która obecnie funkcjonuje" - mówił Wild, który był jednym z kandydatów na prezydenta Wałbrzycha.

Zaznaczył także, że unieważnienie wyborów do rady miejskiej w okręgu nr 5, było zdecydowanie zasadne, ponieważ dowody na nieuczciwie przeprowadzone wybory były tam "wprost porażające". Nie wykluczył także złożenia odwołania od orzeczenia sądu, ale zapowiedział, że decyzja w tej sprawie zostanie podjęta dopiero gdy zapoznana się z pisemnym uzasadnieniem orzeczenia.



W rozmowie z PAP Mirosław Lubiński przyznał, że jest bardzo zadowolony z piątkowego wyroku i tym razem nie zaniedba sprawy i zaprosi na II turę wyborów do Wałbrzycha zewnętrznych obserwatorów. "Mam też nadzieję, że Piotr Kruczkowski podtrzyma to co mówił wcześniej, że jemu również zależy na wyjaśnieniu sprawy i nie będzie kwestionował dzisiejszego wyroku. To wszystko trwa za długo i czas najwyższy sprawę rozstrzygnąć uczciwie" - mówił Lubiński.

Rzeczniczka prasowa prezydenta Wałbrzycha Ewa Frąckowiak powiedziała PAP, że decyzja w sprawie ewentualnego odwołania się od orzeczenia sądu zostanie podjęta po zapoznaniu się z uzasadnieniem. "Prezydent jest na urlopie do końca przyszłego tygodnia" - powiedziała rzeczniczka.

Z kolei Alicja Rosiak, szefowa sztabu wyborczego Mirosława Lubińskiego, nie ukrywała zadowolenia, ale przede wszystkim apelowała do wałbrzyszan, aby "nie dali się kupić", "poszli na wybory, bo demokracja to jest to co dostali najważniejszego".

Beata Tokaj z Krajowego Biura Wyborczego powiedziała PAP, że w przypadku powtórzenia II tury wyborów prezydenckich stosuje się taką samą procedurę jak w przypadku normalnych wyborów; powtórne głosowanie zarządza premier.

Na początku roku świdnicki sąd odrzucił protest Wilda, uznając tym samym ważność wyborów w Wałbrzychu. Jednak pod koniec marca wrocławski Sąd Apelacyjny nakazał świdnickiemu sądowi ponowne zajęcie się tym protestem. SA nakazał m.in. przesłuchanie pięciu świadków zgłoszonych przez Wilda, którzy potwierdzają proceder kupowania głosów oraz sprawdzenie, ile postępowań było prowadzonych w tej sprawie przez policję i prokuraturę.

Chodzi przede wszystkim o śledztwo dotyczące korupcji wyborczej, jakie od 10 grudnia 2010 r. prowadzi Prokuratura Okręgowa w Świdnicy. Prokuratura wszczęła śledztwo na podstawie materiałów przekazanych jej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Do tej pory postawiono zarzuty kupowania głosów na rzecz PO 11 osobom.



W połowie lutego zarzuty usłyszał m.in. Stefanos Ewangielu (wyraził zgodę na publikację nazwiska), który zaraz potem zrezygnował z szefowania Wałbrzyskiemu Związkowi Wodociągów i Kanalizacji. Wcześniej Ewangielu zwiesił członkostwo w PO po tym, jak na jaw wyszły nieprawidłowości podczas II tury wyborów samorządowych w Wałbrzychu. Po postawianiu mu zarzutów zarząd dolnośląskiej PO rozwiązał struktury partii w Wałbrzychu.

Tymczasem w ubiegłym tygodniu w środę ten sam świdnicki sąd rozpatrzył i oddalił inny protest wyborczy - złożony przez Mirosława Lubińskiego (niezrzesz.), który domagał się powtórzenia jedynie II tury wyborów. Zdaniem kandydata, podczas wyborów w Wałbrzychu doszło nie tylko do korupcji wyborczej, ale przede wszystkim - tak podejrzewa Lubiński i chciał, aby sprawę zbadał grafolog - do kart do głosowania na prezydenta miasta dopisywano krzyżyki, aby tym samym unieważnić część głosów.