Chcemy, aby do wszczęcia postępowania wystarczyło samo złożenie przez ofiarę zawiadomienia na policji o popełnieniu przestępstwa - powiedział na konferencji prasowej w Warszawie minister sprawiedliwości Jarosław Gowin dodając, że zgodnie z propozycją do minimum mają zostać ograniczone formalności konieczne do ścigania sprawcy. Zaproponowane rozwiązania realnie będą wspierać ofiary gwałtu i pomogą w sposób skuteczniejszy ścigać sprawców tego okrutnego czynu - ocenił.
Szef resortu sprawiedliwości zaznaczył też, że zapewniona ma zostać lepsza ochrona ofiar gwałtów podczas postępowania sądowego. Ofiara będzie przesłuchiwana tylko raz, wyłącznie w obecności prokuratora, obrońcy i pełnomocnika osoby pokrzywdzonej, ale bez obecności sprawcy gwałtu - wyjaśniał.
Ocenił, że przygotowany w resorcie projekt jest dowodem, iż można podejmować działania na rzecz ofiar przemocy w sposób, który nie kłóci się z polską konstytucją, nie ma podtekstów ideologicznych i ma szansę szybko wejść w życie.
Gowin zaznaczył, że ściganie gwałtu z urzędu to ostatni postulat konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet, który do tej pory nie był realizowany w Polsce. Ogromna większość pozostałych postulatów konwencji jest realizowana od bardzo dawna - dodał. Minister mówił wcześniej, że krytycznie ocenia treść konwencji RE z maja 2011 roku i uznaje go za dokument będący wyrazem ideologii feministycznej. Obecnie w naszym kraju toczy się dyskusja dotycząca ratyfikacji tego aktu prawnego.
Nie jestem od tego, aby przeprowadzać w Polsce rewolucję obyczajową, nie jestem od tego, żeby szerzyć taką czy inną ideologię. Jestem od tego, żeby pomagać konkretnym osobom, zwłaszcza pokrzywdzonym - powiedział we wtorek minister.
Gowin zaznaczył też, że o tym, czy konwencja zostanie ratyfikowana, rozstrzygnie większość parlamentarna. Mogę tylko przewidywać, że stanowisko klubu PO nie będzie jednolite - dodał.
Wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski, odnosząc się do szczegółów przygotowanego w resorcie projektu wyjaśnił, że obecnie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa to zgłoszenie go na policję, zaś wniosek jest odrębną decyzją złożoną do protokołu, w której wyrażona jest chęć ścigania tego przestępstwa. Dodał, że w praktyce otoczenie może wpływać, żeby osoba pokrzywdzona nie składała wniosku, ponadto osoby zgwałcone często są w szoku i nie są w stanie w pełni świadomie zadecydować o złożeniu wniosku.
Królikowski zaznaczył, że w projekcie wprowadzono też prawo ofiary do odmowy złożenia zeznań przed rozpoczęciem pierwszego zeznania w postępowaniu sądowym. Wtedy prokurator będzie mógł doprowadzić do skazania sprawcy, tylko jeśli będzie dysponował materiałem zewnętrznym, na przykład nagraniem monitoringu - mówił. Ocenił, że takie rozwiązanie z jednej strony zapewnia maksymalną skuteczność wymiaru sprawiedliwości w ściganiu sprawcy, a z drugiej strony powoduje maksymalną ochronę osoby pokrzywdzonej.
Według projektu złożenie wniosku o ściganie nadal będzie konieczne dla wszczęcia postępowania, kiedy zawiadomienie o przestępstwie złoży osoba trzecia. Chodzi bowiem o ochronę ofiary przed prowadzeniem postępowania wbrew jej woli. Przestępstwo będzie ścigane natomiast zawsze bez wniosku, na podstawie złożonego zawiadomienia lub powzięcia przez prokuratora uzasadnionego podejrzenia o popełnienie przestępstwa, w przypadku gwałtu ze szczególnym okrucieństwem lub zgwałcenia osoby małoletniej.
Propozycje resortu pozytywnie oceniły obecne na konferencji prasowej w resorcie sprawiedliwości przedstawicielki Fundacji "Pomoc Kobietom i Dzieciom", z którymi przepisy były konsultowane. Projekt trafi obecnie do uzgodnień międzyresortowych.
Komentarze (8)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeJaka jest tego statystyka?
Takie zawiadomienie moze byc np.forma zemsty za porzucenie kogos dla kogos innego.
Jak udowodnic np.,ze dziewczyna,ktora sama sie podrapala i podarla sobie majtki oraz zlozyla zawiadomienie o popelnieniu przestepstwa nie zlozyla go falszywie?
Przy wprowadzeniu takich przepisow w tak "zamoznym" kraju wszyscy dobrze sytuowani powinni byc bardzo ostrozni.
Chec zarobienia pieniedzy moze byc wieksza niz opory moralne.
W końcu 1999 klerycy poinformowali władze kościelne, że abp Paetz molestuje ich seksualnie (później pojawiły się informacje, że arcybiskup molestował księży i kleryków już wcześniej, kiedy był jeszcze biskupem łomżyńskim). Po dwóch latach od tej informacji, we wrześniu 2001, czterech poznańskich duchownych i jedna osoba świecka wystosowali do delegatów Konferencji Episkopatu Polski na synod biskupów w Rzymie list, w którym poinformowali o przypadkach molestowania ze strony arcybiskupa, dodając, że metropolita „swym postępowaniem zagraża diecezji”. List podpisali: dziekan Wydziału Teologicznego UAM ks. prof. Tomasz Węcławski, rektor seminarium ks. Tadeusz Karkosz, redaktor naczelny tygodnika „Przewodnik Katolicki” ks. Jacek Stępczak, ks. proboszcz Marcin Węcławski i prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia Paweł Wosicki[1].
Juliusz Paetz (pierwszy z lewej) z Janem Pawłem II w Poznaniu w 1997
W październiku 2001 abp Paetz zwołał nadzwyczajne zgromadzenie dziekanów archidiecezji poznańskiej. Wynikiem spotkania było oświadczenie w obronie arcybiskupa „szkalowanego przez pewne osoby”. Czterech dziekanów złożyło rezygnacje z funkcji. W listopadzie 2001 redaktor poznańskiego „Przewodnika Katolickiego” ks. Jacek Stępczak za odmowę publikacji oświadczenia broniącego arcybiskupa został odwołany z funkcji. W tym samym miesiącu „ważna osoba z Krakowa” (wieloletnia przyjaciółka papieża Wanda Półtawska)[2] poinformowała Jana Pawła II o sytuacji w archidiecezji poznańskiej. 29 listopada do Poznania przybyła watykańska komisja, która wysłuchała relacji obu stron.
23 lutego 2002 dziennik „Rzeczpospolita” opublikował artykuł pt. „Grzech w Pałacu Arcybiskupim”.
Podejrzenia o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa[edytuj]
26 lutego 2007 ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski wydał w wydawnictwie Znak książkę Księża wobec bezpieki, w której zarzucił abpowi Paetzowi kontakty z SB. Przybrała ona, zdaniem Zaleskiego, w 1978 charakter kontaktu informacyjnego, któremu nadano pseudonim „Fermo”
Wlosy staja deba na glowie.
Ksiądz zgwałcił i pobił parafiankę! Ksiądz zgwałcił młodą parafiankę! Dostał śmieszną karę.
Zmaltretowana kobieta nie dała się zastraszyć i poszła na policje. Ksiądz Krzysztof J. został zatrzymany, ale o zgrozo! wypuszczono go z aresztu za poręczeniem biskupa bp. Jana Wątroby!
---
Czy tez oni sa pod jurysdykcja Watykanu i moga gwalcic bezkarnie ?