Według badania, i PO, i PiS mogą liczyć na 34 procent poparcia. Na trzecim miejscu coraz pewniej czuje się za to SLD, które korzysta ze spadających słupków Ruchu Palikota.

Reklama

Ostatni sondaż to ukoronowanie tendencji trwającej już pół roku. W listopadzie 2011 na PO chciało głosować 44 procent pytanych, podczas gdy na PiS - 26 procent. Jednak już miesiąc temu różnica między ugrupowaniami wynosiła zaledwie jeden punkt procentowy w układzie 30-29. Nowa badanie wskazuje, że zyskują obie partie - jednak PiS więcej.

Widzimy tu logikę konfrontacji politycznej. Wygrywa ten, kto potrafi narzucić temat debaty politycznej. Tę zdolność przejęło PiS od PO. Tym bardziej, że Platforma nurza się w problemach i jest targana kryzysem, natomiast PiS jest wyraźnie ofensywne - analizuje w rozmowie z TVP Info dr Wojciech Jabłoński, politolog, specjalista w dziedzinie marketingu politycznego. Podkreśla też, że PiS nie przestaje być liderem po prawej stronie sceny politycznej. Prezes ma powody do radości, bo "zdrajcy" z Solidarnej Polski są poniżej progu wyborczego, a "domniemani sprawcy katastrofy smoleńskiej", czyli PO są z PiS na równi. Widać, że PiS zbliża się do złotego dla tej partii roku 2005 r., kiedy to dominowało nad Platformą - stwierdził politolog.

Za PiS i PO w sondażach wciąż jest SLD, na które chce głosować 12 procent pytanych, a to oznacza zyskanie kolejnego punktu procentowego i trzyprocentowej przewagi nad Ruchem Palikota. Zła wiadomość dla Janusza Palikota jest taka, że słupki jego partii wciąż spadają. Na miejsce w Sejmie liczyć mogłoby jeszcze PSL z pięcioprocentowym poparciem.

Spośród pozostałych partii najlepszy wynik zanotowała Solidarna Polska - trzy procent. Jednak, jak wynika z badania, znaczna część potencjalnego elektoratu wciąż jest do zagospodarowania, ponieważ aż 35 procent Polaków nie wie, na kogo głosować.

Sondaż przeprowadzono w dniach 9-10 maja 2012 r. na reprezentatywnej grupie 1000 osób w wieku 18 lat i więcej metodą wywiadu telefonicznego.