Wałęsa odsłonił tablicę na ścianie budynku przy ul. 1 Maja 35, gdzie mieściła się pierwsza siedziba elbląskiej Solidarności. Umieszczono na niej cytat z wiersza Czesława Miłosza: Który skrzywdziłeś człowieka prostego/ Nie bądź bezpieczny, poeta pamięta/ Możesz go zabić - narodzi się nowy/ Spisane będą czyny i rozmowy.
Wałęsa mówił, że patrząc z perspektywy czasu na zmianę systemu w Polsce, musi sprawę podzielić na dwie części. Jedna część to walka i zakończenie tamtego systemu. Nikt nie przypuszczał, że nam się to uda i że dokonamy tego bezkrwawo. To było wielkie zwycięstwo - powiedział.
Podkreślił jednocześnie, że po zwycięstwie przychodzi czas na jego zagospodarowanie. Nie byliśmy przygotowani ani do rządzenia, nie mieliśmy programów ani struktur i w związku z tym efekty na dziś nie są aż tak bardzo zadowalające - ocenił Wałęsa. Jak powiedział, on sam pisał się tylko na walkę i zwycięstwo. Podkreślił, że potem to zwycięstwo oddał narodowi.
Podczas wizyty w Elblągu Wałęsa kilkukrotnie zwrócił się do młodych ludzi, by wybierali dobrze, byli sprawiedliwi i solidarni, a Polska będzie lepiej wyglądała.
Apelował też do starszego pokolenia, by wypracowało odpowiedź na zasadnicze pytania w XXI wieku dotyczące ekonomii i polityki. W jego opinii młode pokolenie nie zgodzi się na panujący obecnie niesprawiedliwy kapitalizm. Były prezydent mówił, że na pewno pozostać musi gospodarka wolnorynkowa i własność prywatna, lecz wszystko inne musimy przepracować, bo inaczej będą nowe wielkie rewolucje.
Pytanie o demokrację wynika z tego, że ludzie nie szanują dziś polityków - ocenił też Wałęsa. Dziś do demokracji trzeba dopisać obowiązki, np. udział w wyborach - mówił. Według niego należy też znaleźć odpowiedź na pytanie, na jakich fundamentach chcemy budować globalizację i jedność obywatelską.
Wałęsa apelował, by ludzie niezadowoleni z obecnej sytuacji zakładali nowe partie i pisali nowe programy. Mówił, że boli go, iż jego ukochany związek "Solidarność" organizuje protesty przeciw premierowi, że zamyka premiera w Sejmie". Co to jest? Nie szanujemy się nawzajem. (...) Ja kocham Solidarność, ale taką, która buduje - powiedział.
Na jego słowa ostro zareagował obecny przewodniczący elbląskiej Solidarności Jan Fiodorowicz. Pan też nie szanował ludzi, np. nazywając prezydenta (Lecha) Kaczyńskiego durniem - powiedział. Wałęsa odparł: Mówiłem o durnym zachowaniu prezydenta (...). Mimo że mam Matkę Boską w klapie, nadal będę walczył z tymi heretykami, co wygadują głupoty.
Podczas wizyty Wałęsa rozmawiał na elbląskiej starówce z młodymi ludźmi, a następnie otworzył wystawę gdańskiego IPN o Solidarności i wysłuchał wykładu o sytuacji w Elblągu w 1981 r.
B. prezydent wdał się w dyskusję z naczelnikiem oddziałowego biura edukacji publicznej IPN w Gdańsku Grzegorzem Berendtem. Podczas otwarcia wystawy "Solidarność oczami młodych" Berendt mówił, że z jego doświadczenia wynika, iż młodzi ludzie słabo znają historię sprzed 30-40 lat.
Według Wałęsy jest to spowodowane tym, że historia nie jest przyszłościowa. Teraz młodzi budują Europę, jedność, przyszłość. Oni za parę lat nie będą chcieli płacić podatków, żeby za nie nam pomniki stawiać. Oni będą do nas mieli żal, że dziadziusie nie umieli się porozumieć, dogadać, to jest zupełnie inne pokolenie - ocenił. Chwilę wcześniej były prezydent fotografował się z młodzieżą i żartował, że za chwilę wrzuci ich do internetu.
Komentarze(261)
Pokaż:
Praktyki zastosowane przez Amer Gold, by wzbudzić zaufanie i zyskać ochronę są znane od początków polskiego kapitalizmu. Gdy ma się po swojej stronie syna premiera, prezydenta Gdańska, Andrzeja Wajdę, oraz pośrednio Lecha Wałęsę, media, to można liczyć na dużą wyrozumiałość ze strony organów państwa. Można przypuszczać, że byli jeszcze bardziej zakamuflowani opiekunowie. (...)
To, że po rządami Tuska rozkwita na nowo system korupcji, nepotyzmu i klientelizmu wynika z faktu, że jeszcze nigdy dotąd nie nastąpiła taka koncentracja władzy przy wyłączeniu większości mechanizmów kontrolnych, które w demokratycznym państwie prawnym powinny ograniczać patologię.
W 2007 Polska aferalna odetchnęła z ulgą. Rządy Donalda Tuska były i nadal są obietnicą stabilizacji i zamożności. Były i są także obietnicą zakończenia walki z lustracji, korupcją i nepotyzmem. (...)
Przekonano Polaków, że korupcja, przekręty, oszustwa i bezkarność dawnych tajnych współpracowników SB są mniejszym problemem niż rzekome budowanie państwa policyjnego przez Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę, w którym nawet wysoki status nie miał już gwarantować bezpieczeństwa. To był mit założycielski III RP bis Donalda Tuska.
Jak i pytania zawarte w artykule od których łżemerdia wpadły w dziki amok wściekłości
Maciej Pawlicki natomiast stawia prowokacyjne pytanie:
Ilu nas, Polaków, naprawdę jest? I stwierdza:
Ilu nas jest – bezczelne pytanie, prawda? Niby wiadomo, wciąż 38 mln, z czego jakieś 2 mln w Irlandii i Anglii, kilkaset tysięcy u Niemca i gdzieś tam jeszcze po kątach Europy i świata. No i te mityczne 8 mln Polonusów w USA, z których co żwawsi tańczą na festynach polkę, sądząc, że to kwintesencja polskości. Ale pytam serio: ilu w sierpniu roku 2012 nas jest, Polaków, którzy chcą być Polakami, których obchodzi los polskiej wspólnoty, ich własne państwo, którzy chcą żyć wedle ideałów polskiej tradycji, kultury i historii, a więc oddzielając szlachetność od podłości, solidarność od zdrady, wolność od zniewolenia? Więc ilu? Połowa? Mniej? Ilu jest Polaków, a ile postpolskich mutantów czy też prepolskich larw, tak twórczo dziś hodowanych przez medialny panświnizm? I czy można spośród owych mutantów i owych larw awansować do grona Polaków?
A dalej jest jeszcze bardziej smakowicie. Te teksty naprawdę trzeba przeczytać, a fakt, że już wzbudziły wściekłe ataki mediów rządowych powinien być najlepszą rekomendacją!
PO prostu miodzio!!
w krypcie ?:)