Szef PiS nie zostawił suchej nitki na obecnym rządzie. Stwierdził, że pięć lat funkcjonowania gabinetu Donalda Tuska tylko tę opinię potwierdza. To tak fatalny rząd, jak można sobie tylko wyobrazić. Uważamy, że jest konieczność zmiany rządu - argumentował w programie "Polityka przy kawie" w TVP 1.
Kaczyński za wzór postawił Szwecję z początku lat 90., gdzie - jak mówił - podobny program rozłożono w czasie. Wyliczył też koszty realizacji pomysłów PiS. Pierwszy rok to dziewięć miliardów z powodu dwuprocentowego obniżenia stawki składek, trzy miliardy na początek programu pracy, miliard na politykę rodzinną i 400 milionów z powodu zniesienia podatku dla ludzi z emeryturą poniżej tysiąca złotych. Razem to będzie 12-13 miliardów - ocenił szef PiS. Mówiąc o zyskach, oszacował je na około 11 miliardów złotych, ale zaznaczył, że ich skala może być powiększona przez cięcia administracyjne. Przy czym jest też (...) nadzieja na to, że tego rodzaju program zostanie dobrze przyjęty przez rynki i wyjdzie na zero - tłumaczył były premier.
Podsumowując, Jarosław Kaczyński zapewnił, że zaprezentowany przez jego partię plan jest realistyczny, ale może budzić sprzeciwy. On na pewno narusza w Polsce pewne interesy. Interesy tych, którzy znakomicie w tym bałaganie prosperują. Będziemy mieć do czynienia z kontratakami. Mówię to z bólem, ale rząd jest reprezentantem tych, którzy na tych interesach korzystają - wyjaśnił prezes PiS.
Odpowiedział również na zarzuty ministra finansów Jacka Rostowskiego, według którego propozycje PiS są bardzo niebezpieczne. Na miejscu ministra Rostowskiego byłbym ostrożny, to pan, który w strategii obsługi długu z 2008 roku na 2011 rok przewidywał, że będziemy mieć 670 miliardów, a mamy długu 200 miliardów więcej. Prof. Modzelewski mówi o tym rządzie i sądzę, że dotyczy to także ministra Rostowskiego, że „nie potrafią liczyć”. Ja mogę to potwierdzić, nie potrafią liczyć - stwierdził Jarosław Kaczyński.
Szef PiS odniósł się również do projektu budżetu na 2013 rok. Ocenił go jako nierealistyczny. Skąd ma być ten wzrost PKB? Konsumpcja ma spadać, bezrobocie rosnąć, wydatki publiczne są niepewne. Jaki ma być ten mechanizm wzrostu? - pytał Kaczyński. Jednak na pytanie, czy byłby gotów przedyskutować te kwestie z rządzącymi, odpowiedział, że nie jest jego zadaniem budowanie wiarygodności rządu, który jego zdaniem tej jesieni powinien odejść.
Mówiąc o konstruktywnym wotum nieufności, zapowiadanym dla rządu, nie chciał zdradzić nazwiska kandydata na premiera. Każdy poseł będzie w tej sytuacji musiał sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chce brać odpowiedzialność za te rządy i będzie później przez obywateli za to rozliczany. Jest sens złożenia wniosku o konstruktywne wotum nieufności. Być może nawet szefowie partii zweryfikują swoje stanowiska - stwierdził. Wykluczył jednak spotkanie w tej sprawie z Januszem Palikotem.