Powszechny dostęp do wszystkich informacji wytwarzanych przez władze publiczne jest absurdem, cieszę się, że sąd podzielił te dość ewidentne i oczywiste przesłanki - powiedział po ogłoszenie decyzji NSA premier Donald Tusk.
Chodzi o rozmowy, które premier Polski i ówczesny premier Rosji odbyli między 3 lutego 2010 roku a 29 października 2010 roku, w tym także te z 10 kwietnia, czyli tego dnia, kiedy pod Smoleńskiem rozbił się prezydencki samolot. Wiadomo, że Donald Tusk i Władimir Putin rozmawiali tego dnia dwa razy.
Ktoś, kto domagałby się pełnego dostępu do wszystkich dyplomatycznych poufności i tajemnic, jutro zażąda - w ramach ustawy o dostępie do informacji publicznej - (informacji z) wywiadu i kontrwywiadu. Jest jakaś granica, za którą zaczyna się absurd - dodał premier.
Wyrok NSA oznacza tym, samym, że oddalono została skarga prawnika Piotra Grodeckiego, który zażądał notatek z tych rozmów od kancelarii premiera. Ta jednak odmówiła przekazania mu materiałów i wyjaśniła, że chodzi o ochronę informacji niejawnych.
Decyzja o nieujawnianiu zapisek z rozmów potwierdza także postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie jeszcze z sierpnia zeszłego roku. Stwierdzono wówczas, że nadanie dokumentom klauzul poufne i zastrzeżone było uzasadnione. Wskazywano także na potrzebę dbania o politykę zagraniczną Polski.
Podczas dzisiejszej konferencji premier jeszcze raz podkreślił, że nie zamierza odtajnić tych materiałów. Swojej decyzji nie zmienię, zastrzegł przy tym.