Wybory europejskie i samorządowe - to wyzwania stojące przed koalicją rządzącą w 2014 roku. Mówi o tym zarówno szef klubu Platformy Obywatelskiej Rafał Grupiński, jak i klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego, Jan Bury.
- Musimy się do nich bardzo dobrze przygotować - podkreśla Grupiński. Polityk zdaje sobie sprawę, że Platformie Obywatelskiej, która traci w sondażach, będzie bardzo trudno zdobyć tyle samo mandatów w Parlamencie Europejskim co 5 lat temu. - Wiele zależy od frekwencji - zaznacza Grupiński. Wyjaśnia, że niska frekwencja będzie sprzyjała małym ugrupowaniom typu Solidarna Polska, która ma kilku eurodeputowanych o znanych nazwiskach. Grupiński przewiduje też, że Jarosław Gowin może - jak się wyraził - urwać jakiś mandat w Krakowie.
O ile Platforma Obywatelska zamierza skupić się na eurowyborach, to dla PSL-u ważne będą wybory samorządowe. Jak mówi szef klubu PSL Jan Bury, prawdziwymi gospodarzami w terenie są wójtowie, starostowie, marszałkowie. Polityk zapewnia jednak, że ludowcy nie zamierzają odpuszczać wyborów europejskich. Zapowiada, że już w marcu będą gotowe listy kandydatów na europosłów. Bury liczy też, że PSL uzyska 4 mandaty lub więcej.
W tym roku będziemy też obchodzić rocznice ważnych wydarzeń historycznych, między innymi 25. rocznicę częściowo wolnych wyborów 4 czerwca, 10-lecie naszej obecności w Unii Europejskiej, czy 15-lecie członkostwa w NATO.
Komentarze (30)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeTusbekistanu oraz wszystkich dotacji z unii widzialnych i niewidzialnych.
I w jednego Rostowskiego, doradcę Tuska prawdomównego, który przez PeO został stworzony przed wszystkimi długami.
Cieszę się z wydłużonego czasu do emerytury aby spokojnie zejść przed 67 rokiem życia, co da duże oszczędności do budżetu III RP i ucieszy min Rostowskiego.
Tusk z Tuska, europejskość z europejskości, Fakty prawdziwe z TVN obiektywnego, jak w PRL prawda o zbrodni w Katyniu.
FAKTY przez Lisa stworzone i przez bzdurczoka Durczoka mówione, współistotne Tuskowi, a przez niego wszystko się stało.
On to dla nas zstąpił z Kremla by z Pawlakiem POdpisać na 25 lat "najtańszą" w UE umowę gazową, ku radości Putina.
A za sprawą Angeli POchodzącej z POlski, przyjął miliardy z UE i został przez nią POklepany, za dziadka w Wehrmachcie.
POd Władimira i Angeli namową, POnownie został wybrany jak oznajmia OBOP.
Wstąpił do rządu, siedzi po prawej Bronka i lewej Palikota, skąd POwtórnie przyjdzie w chwale a agresja jego wobec Kaczynskiego i Rydzyka nigdy się nie skończy.
Wierzę w pancerną brzozę zdradkę i Radka jej ożywiciela, który od Tuska pochodzi i wspólnie odbierają uwielbienie i chwałę od Władimira z KGB i z WSI, za zgodę na "katastrofę" POd Smoleńskiem.
Wierzę w kryzys UE, wydłużony czas do emerytury, oczekiwanie na lekarzy specjalistów i eutanazję dla przewlekle chorych jako odpuszczenie grzechów.
Cieszę się z bezrobocia, pragnę tylko wódki, suchego chleba, haszu, marychy i dopalaczy.
Nie oczekuję Świąt Niepodległości a WOŚPu, Woodstocku,feministycznych manif i niekończących się parad miłości.
Nie lubię prawicy, kleru, AKowców i ich filmu Czas Honoru.
Uwielbiam Stawkę i Hansa Klossa z NKWD oraz Kiepskich, Wojewódzkiego, Ranczo i Taniec z gwiazdami.
Uwielbiam Tuska, Millera, Palikota, Kwaśniewskiego, Michnika, Urbana i Wałęsę.
To nie jest tak, że my tylko mamy rząd. Mamy samorządy i może to będzie zbyt odważne, mamy przyjazny Trybunał Konstytucyjny – mówi w wywiadzie dla rp.pl senator Platformy Obywatelskiej Jan Rulewski. - Media też mamy przyjazne. W każdym razie takich jest wiele – dodaje.
- Cześć Michał, co tam u Was w Polsce słychać?
- Mam dwie wiadomości, dobrą i złą.
- Zacznij od złej.
- Mama chora, dom zajął komornik, mój zakład upadł, babcia umarła, bo nie miała na leki, sąsiad się powiesił po stracie pracy, zamknęli szkołę. Ania więc nie chodzi do szkoły, bo nie mają pieniędzy na dojazdy, Wojtkowi odmówili chemioterapii, wiec szykuje się kolejny pogrzeb...
- A dobra wiadomość?
- Na szczęście to PO dalej jest u władzy, nie PiS!
To są lody czekoladowe z rodzynkami , ale tylko wtedy jak hemoroid sie urwie .
Kraków olał post-komuszą subkulturę TVN-u
Kraków to jedyne w swoim rodzaju środowiskowo hermetyczne galicyjskie miasto wychowane na wiedeńskich walcach, Zielonym Baloniku i starej Piwnicy pod Baranami. Słowem sędziwy gród z tradycjami zamieszkały od wieków przez uwrażliwionych kulturowo koneserów Sztuk Pięknych i smakoszy Kultury Wysokiej.
To unikatowe miejsce, gdzie, jak nigdzie indziej życie toczy się wolno i spokojnie w atmosferze cudownie bezkarnej, leniwej beztroski, cienkiego dowcipu i frywolnej plotki. Gdzie czcigodni obywatele Królewskiego Miasta, w rutynowo stałych porach popijają drobnymi łyczkami w ciszy i spokoju rytualną kawę w rozmieszczonych wokół Rynku ażurowo przeszklonych kawiarenkach, skąd spoglądają z pietyzmem, jak u stóp Bazyliki Mariackiej miejscowe kwiaciarki tkają swe kolorowe arrasy, a wokół Sukiennic i Ratusza szybują dostojnie stada szczęśliwych gołębi.
Ta specyficzna atmosfera panowała w Krakowie od zawsze i śmiem twierdzić, że to ona właśnie ściąga w to zaczarowane miejsce bezsensownie i krańcowo zagonionych ludzi z całego Świata, którzy w pogoni za sukcesem i pieniędzmi zapominają o tym, co w życiu jest de facto najważniejsze.
Niestety ostatnimi laty rządzi pod Wawelem przyjezdny prezydent namaszczony przez partię hołdującą post-komuszej subkulturze odpustowo podwórkowej, a o życiu miasta decydują ciała i przeróżne jury, w których z reguły nie zasiada ani jeden Krakowianin. Słowem miasto Kraka powierzono w ręce elementów napływowych.
W obliczu zbliżających się wyborów, obecnie rezydujący pod Wawelem prezydent dogadał się z aktywistami TVN-u, że na prastarej płycie krakowskiego Rynku urządzi się nie bacząc na koszta bajerancki piknik dla ciemnego luda pod nazwą „Sylwester 2013”, na który audiowizualnymi bajerami ściągnie się nieprzebrane tłumy Krakowian, które później jak barany podążą do urny.
Od mniej więcej dwóch tygodni krakowski Rynek zarzucono więc ciężkim sprzętem w sposób przypominający atak baterii czołgowych. Ku rozpaczy obywateli Stołecznego Królewskiego Miasta, gwałcąc jego historyczną dostojność, na krakowski Rynek wjechały z łomotem kolumny ciężkiego sprzętu i samojezdnych dźwigów, przy pomocy których rozstawiono w sercu miasta kaleczące piękno tego kultowego miejsca metalowe konstrukcje. Plac ogrodzono szpetnymi płotami, a butni agresorzy w czarnych mundurach przegonili z rynku ludzi. Akcji towarzyszyło prostactwo i elementarny brak poszanowania dla miejsca, gdzie się tworzyła historia Rzeczpospolitej.
Przez kilka dni, od rana do nocy trwały próby nagłośnienia, co sprawiało wrażenie jakby z płyty krakowskiego Rynku startowały ponaddźwiękowe bombowce i do śmierci nie zapomnę fruwających w panice nad Sukiennicami stad oszalałych z przerażenia gołębi.
Zdegustowani Krakowianie przemykali się chyłkiem po ich ukochanym Rynku, a ja patrząc na tę brutalną aneksję uświęconego dla Polaków miejsca przez współczesnych Hunów miałem wrażenie jakby do królewskich komnat wkraczały hordy nieproszonych arogantów w ubłoconych buciorach
Jednocześnie telewizja TVN trąbiła od rana do nocy, że Krakowianie przywitają Nowy Rok w sile ponad stu tysięcy przy oprawie, jakiej jeszcze świat nie widział.
Lecz tym razem przebrała się miarka brutalnego gwałtu na Królewskim Mieście i gdy nadszedł wieczór sylwestrowy z natury wrażliwi Krakowianie pokazali barbarzyńskim agresorom z TVN-u i platformersko eselowskiej sitwie z Rady Miejskiej, gdzie się zgina mandolina i w Sylwestra nie przyszli na krakowski Rynek.
W efekcie w zabawie wzięło udział niespełna dwadzieścia tysięcy przyjezdnych z podkrakowskich wiosek i miasteczek.
Długo będę pamiętał, jak reporter TVN szukając desperacko wśród zebranych jakiegoś Krakowianina podchodził z mikrofonem do uczestników tej dętej zabawy, a ku jego rozpaczy na pytanie skąd jesteś padały niezmiennie odpowiedzi: z Wieliczki, Skawiny, Bochni, Niepołomic, Nowego Sącza, a spanikowany reporter na darmo szukał choćby jednego Krakusa. Oczywiście nic nie mam przeciw gościom z tych miasteczek. Tylko mi żal, że dali się zwieść nachalnej reklamie, że w Krakowie odbędzie się organizowany przez TVN Sylwester tysiąclecia nie mając pojęcia, że wezmą czynny udział w żenującej mega wtopie.
Ale muszę sprawiedliwie przyznać, że jedno się udało propagandystom TVN-u.
Bowiem gdy włączyłem na chwilę tę post-komuszą szczekaczkę z miejsca się zorientowałem, że na krakowski Rynek zjechała się w znakomitej większości wychowana na Kuźniarze szpica wielbicieli tej telewizyjnej pralni mózgów.
Bo właśnie zobaczyłem na ekranie jak łżący jak pies reporter TVN24, że na płycie krakowskiego Rynku bawi się szampańsko ponad sto dwadzieścia tysięcy Krakowian podszedł z mikrofonem do kilku tępawych dzierlatek, które nie były w stanie wydukać dwu zdań bez zgubienia wątku. A gdy zrozpaczony zoczył stojącego na hydrancie młodzieńca i spytał, jak to robi, że od dwóch godzin stoi w tak niewygodnej pozycji usłyszał rozczulająco szczerą odpowiedź, przepraszam ale cytuję dosłownie (poszło na antenie!): „bo jestem pijany w ******
Jak więc widać na Sylwestra 2013 nauczyciele i wychowawcy grupy medialnej ITI ściągnęli na krakowski Rynek swoich najzdolniejszych uczniów. Pochlastać się można!
Lecz na koniec mam dobrą nowinę.
Już od dłuższego czasu poważnie się obawiałem, że krakowscy mieszczanie omamieni „europejską” subkulturą III RP i zapatrzeni w panią Jolantę Kwaśniewską, która w TVN-Style dawała oglądane pasjami przez krakowski salon cykliczne wykłady, jak jeść bezę widelczykiem, wysportowanego Donalda Tuska i odrodzonego Leszka Millera zgubili na zawsze swą wielowiekową tożsamość.
To fakt, że na parę lat coś im się z głowami stało, skoro sobie na prezydenta wybrali pana Majchrowskiego. Na szczęście galicyjska tradycja i wyrosły z korzeni Miasta Królów instynkt samozachowawczy wzięły górę i Krakusi nareszcie pojęli, jak się dali zrobić w trąbę.
Więc na Nowy Rok życzę obywatelom Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, by tym razem pomyśleli nim ruszą do urny.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
jasne, jak słońce Peru nad chiński murem.
w końcu czemu ci geszefciarze maja być gorsi od swojego capo dei capi.
przecież ta V kolumna z Disneylandu oprócz Polski, ma w doopie również swoich. jak będzie miał pewność POsady w Brukseli, zabierze ze sobą najwierniejszych akolitów, reszta będzie się wyrzynać sama. toteż to ostania szansa na załapanie fuchy i ucieczka przed odpowiedzialnością.
natomiast "PSL skupia się na głosowaniu na wójtów, burmistrzów, starostów', gdyż dobrze wie, że silne umocowanie na prowincji gwarancją forsy i wpływów na wsi, fotelami w Semie i jednocześnie szansą na koalicję z kimkolwiek.