Chodzi o biuro podatków i egzekucji, które ściga dłużników miasta. Sprawy tych najbardziej opornych trafiają ostatecznie do sądów. Sąd przed wydaniem wyroku zwraca się do ratusza o dostarczenie dodatkowych dokumentów. W sierpniu poprosił urząd, by ten dostarczył dokumenty dotyczące dłużniczki G., a gdy one nie nadchodziły, ponowił żądanie.
Przez pół roku warszawski sąd rejonowy przy ulicy Kocjana wysłał pięć takich ponagleń, a gdy odpowiedź nie nadeszła, postanowił ukarać grzywną prezydent Warszawy. Decyzja w tej sprawie zapadła 9 grudnia. - Grzywna została zapłacona już przed świętami - informuje Magdalena Łań z biura prasowego.
Według tygodnika trudno jednoznacznie odpowiedzieć, dlaczego miasto nie odpowiadało na ponaglenia sądu. - Staramy się wypracować premię i nikt nie będzie zajmował się sprawami, za które nikt mu nie płaci - mówi jeden z pracowników ratusza. Jego zdaniem na Gronkiewicz-Waltz wkrótce mogą spaść kolejne kary sądowe, bo biuro egzekucji notorycznie nie odpowiadało na podobne prośby.