Przewodnicząca Sekretariatu Ochrony Zdrowia Maria Ochman tłumaczyła, że związkowcy przyjechali do Warszawy, by rozliczyć rząd z polityki zdrowotnej. Jej zdaniem, bilans rządu obnaża kłamstwa, jakimi obecne władze karmiły pracowników służby zdrowia, pacjentów i obywateli.

Reklama

Maria Ochman przypominała, że miała wzrosnąć składka na ubezpieczenie zdrowotne, miały wzrosnąć płace pracowników służby zdrowia i było jeszcze wiele innych obietnic, które okazały się czczymi hasłami.

Małgorzata Nieznalska z sandomierskiej regionalnej sekcji służby zdrowia podkreślała, że obecna premier Ewa Kopacz nie wywiązała się ze składanych przez siebie obietnic, a cały system pracy wciąż jest zły. Wyjaśniała, że choćby przy wycenie procedur medycznych nie ma wliczanych kosztów pracownika. Uczestniczka protestu mówiła również, że premier, kiedy była ministrem zdrowia obiecywała, że praca pielęgniarek będzie podniesiona do minimum 3 tysięcy złotych, a płace we wszystkich zawodowych grupach medycznych, niezależnie od regionu Polski będą takie same.

Małgorzata Nieznalska, z rozczarowaniem stwierdziła, że żadna z tych obietnic nie została spełniona.

Stanisław Szkopek z płockiej sekcji pomocy społecznej "NSZZ Solidarność" przyjechał do Warszawy, by zaprotestować między innymi przeciwko niskim wynagrodzeniom, likwidacji domów dziecka, ośrodków opiekuńczo-wychowawczych oraz domów opieki społecznej.

Pikieta zakończyła się przed Belwederem, gdzie jej uczestnicy skrytykowali brak zaangażowania prezydenta Bronisława Komorowskiego w rozwiązywanie problemów służby zdrowia.

Reklama