Msza odprawiana była warszawskim Wilanowie.
Kiedy uroczystość zbliżała się do końca silny podmuch wiatru porwał jedną z hostii. Andrzej Duda podbiegł do niej, złapał w obie dłonie i zaniósł abp. Kazimierzowi Nyczowi.
Po mszy wziął udział w koncercie Arki Noego. Podziękował za zaproszenie i razem z dziećmi z zespołu śpiewał i tańczył.
Wygłosił też krótkie przemówienie. Andrzej Duda obiecał Polakom, że zrobi wszystko, aby doprowadzić kraj do świetlanej przyszłości. Zapewnił też, że będzie się starał poprawić los ludzi.
- Głęboko w to wierze, że przyszłość ma na imię Polska i przyszłość będzie piękna dla nas wszystkich - mówił.
Prezydent elekt, kardynał Kazimierz Nycz i warszawiacy wypuścili w niebo baloniki symbolizujące dziękczynienie za dobro otrzymane w ostatnim roku od Boga.
Komentarze(299)
Pokaż:
Gorzki chleb u Niemca
Niemcy–Polska \ Europejczycy drugiej kategorii
Rewizje osobiste, wyzwiska, oskarżenia o złodziejstwo, publiczne poniżanie – skazani na poszukiwanie pracy po drugiej stronie granicy mieszkańcy Słubic, Zgorzelca i okolicznych wiosek skarżą się coraz częściej na zachowanie swoich niemieckich pracodawców. – Czasami mam wrażenie, jakbyśmy się cofnęli o jakieś kilkanaście, a może nawet 100 lat – mówi „Gazecie Polskiej” Katarzyna ze Zgorzelca, pracująca w niemieckiej fabryce obuwia w Görlitz
– Traktują Polaków z góry, bo wiedzą, że większość mieszkańców z przygranicza nie ma wyjścia i musi pracować u nich. Po niemieckiej stronie miesięcznie można zarobić ok. 1000 euro. Dla Niemców to żadne pieniądze, dla nas – bardzo dużo. U nas można dostać pracę, ale za 1500 zł, z tego nie utrzymasz rodziny – mówi trzydziestoparoletnia Ewa, pedagog, zatrudniona w ośrodku pomocy społecznej w Zgorzelcu. Od wielu lat mieszkańcy Zgorzelca pracują w przygranicznych niemieckich miastach. Opiekują się starszymi ludźmi, podejmują pracę w restauracjach, przy zbiorze owoców i warzyw. Zarobki są różne, ale zawsze lepsze niż po polskiej stronie. Całe rodziny utrzymują się więc siłą rzeczy z pracy „u Niemca”. W Görlitz jedną z najlepiej płatnych była zawsze praca w kostnicy. Rekompensatą za specyficzny zapach, który ciągnął się za pracownikami jeszcze długo po powrocie na polską stronę, były wysokie zarobki w euro.
Po 1 maja 2011 r., kiedy Niemcy całkowicie otworzyli swój rynek pracy dla Polaków, tamtejsi przedsiębiorcy uruchomili kilkanaście fabryk nastawionych na zatrudnianie właśnie naszych rodaków. W sieci można znaleźć setki ogłoszeń o zatrudnieniu we wschodnich Niemczech. Niepokój budzą jednak informacje pod ogłoszeniami, że praca „nie należy do najprzyjemniejszych”.
Jest coraz gorzej