Od trzech lat przy rządzie funkcjonowała specjalna Rada zajmująca się zwalczaniem problemów nienawiści z powodów rasowych, a szczególnie mowy nienawiści. Powołał ją jeszcze Donald Tusk na wniosek ówczesnego szefa Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji Michała Boniego. Boni tłumaczył wówczas, że Rada z nowym impetem zajmie się walką z przykładami nietolerancji, ksenofobii i dyskryminacji. Na jej czele stanął właśnie szef resortu cyfryzacji, bo pod niego podlegały także kwestie mniejszości narodowych.

Reklama

Ale rada była o wiele bardziej rozbudowana. Wchodzili w jej skład przedstawiciele - co najmniej w randze podsekretarza stanu - najważniejszych ministerstw, Pełnomocnik Rządu do Spraw Równego Traktowania, prezes Głównego Urzędu Statystycznego, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców, Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów do Spraw Dialogu Międzynarodowego i zastępcy komendanta głównego policji, komendanta głównego straży pożarnej, rzecznika praw pacjenta i szefa służby cywilnej. To spore gremium miało spotykać się co najmniej raz na pół roku, by koordynować działania w sprawie zwalczanie przestępstw z nienawiści. Teraz jednak rząd, a konkretnie Anna Streżyńska nowa minister cyfryzacji, zdecydowała, że takie ciało jest nie potrzebne.

- W ocenie ministra właściwego do spraw informatyzacji, który pełni funkcję przewodniczącego tej Rady, dalsze funkcjonowanie tej Rady jest niecelowe. Tym samym należy także znieść Radę - tak rozpoczyna się wniosek Ministerstwa Cyfryzacji do Rządowego Centrum Legislacji o rezygnację z działalności Rady. I jak się okazuje, rząd do wniosku się przychylił i z dniem 27 kwietnia radę zniósł. Powód: usprawnienie funkcjonowania Rady Ministrów oraz - jak wylicza Ministerstwo Finansów - oszczędności rzędu 45 tys. złotych rocznie.

Reklama

Rado, pozostań

O to, by jednak taka Rada nadal funkcjonowała, upomniały się tylko dwie instytucje. Rzecznik Praw Obywatelskich, który zaapelował: funkcjonowanie platformy umożliwiającej koordynację pracy instytucji działających na rzecz przeciwdziałania mowie nienawiści i innym aktom nietolerancji jest potrzebne szczególnie w dobie aktualnego kryzysu migracyjnego i rosnącej w społeczeństwie fali niechęci czy wręcz wrogości wobec osób lub grup o różnym pochodzeniu narodowym bądź etnicznym czy wyznawców różnych religii.

Drugą instytucją, która uznała że Rada jednak może być potrzebna, było Ministerstwo Sportu i Turystyki. Wiceminister Ryszard Szuster w oficjalnym piśmie tak to tłumaczył: Rada (…) stanowi obecnie jedyne gremium zapewniające koordynację działań organów administracji rządowej, jednostek samorządu terytorialnego i innych podmiotów w zakresie przeciwdziałania i zwalczania dyskryminacji i nietolerancji. W swojej dotychczasowej działalności Rada podejmowała szereg działań na rzecz zwalczania przejawów dyskryminacji. W 2014 r., przewodniczący Rady podjął np.: decyzję o przekazaniu środków finansowych wojewodzie podlaskiemu na wdrażanie programu integracji społeczności lokalnej, w związku z incydentami o charakterze ksenofobicznym, które pojawiły się w Białymstoku w latach 2013-2014.

Ministerstwo Sportu dalej wymienia korzyści z funkcjonowania Rady: powołano grupę ds. utworzenia słownika pojęć dotyczących mowy nienawiści, rozpoczęła też prace grupa ds. stworzenia repozytorium raportów i danych statystycznych dotyczących osób i środowisk dyskryminowanych oraz analizowania stopnia zagrożenia taką dyskryminacją w danym regionie, by stworzyć mapy ryzyka. Co więcej decyzją rady zorganizowane zostały szkolenia dla pełnomocników Wojewodów ds. Mniejszości Narodowych i Etnicznych, których celem było zwiększenie świadomości szczególnie w związku z coraz większym napływem cudzoziemców.

Co ciekawe jednak, gdy na to pismo resortu sportu ministerstwo cyfryzacji odpisało, że żaden z pozostałych członków Rady Ministrów będący jednocześnie członkiem Rady do spraw Przeciwdziałania Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii i związanej z nimi Nietolerancji nie przedstawił zastrzeżeń do zamiaru uchylenia tego organu, który de facto nie funkcjonuje - to i ministerstwo sportu wycofało się ze swoich obiekcji.