Jedna osoba może zasiadać w radzie nadzorczej tylko jednej spółki, w której udział Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego przekracza 50 proc. – mówi jasno obowiązująca od 2000 r. ustawa kominowa. DGP bez większego trudu znalazł przykłady na to, że jest łamana.
Rekordzistą jest Andrzej Skałecki, który według danych dostępnych w Krajowym Rejestrze Sądowym jest członkiem rad nadzorczych pięciu spółek wchodzących w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ). Z kolei Oliwer Kubicki, jeleniogórski radny PiS, zasiada w radach Operatora Systemu Magazynowania (grupa PGNiG) oraz firmy Energa Elektrownie Ostrołęka.
CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>
Co w praktyce oznacza takie złamanie ustawy? – Że wybór członka rady nadzorczej jest nieważny, nawet jeśli KRS dokona stosownego wpisu w dokumentach spółki – przekonuje dr Aleksander Kappes, specjalista od prawa korporacyjnego. Teoretycznie zatem nieważne są również decyzje podejmowane przez rady skonstruowane niezgodnie z przepisami. Dotyczy to między innymi wyboru zarządów spółek. – Orzecznictwo sugeruje jednak, żeby takie decyzje respektować, bo ich odwrócenie po pewnym czasie jest praktycznie niemożliwe – wyjaśnia Kappes.
Z konsekwencjami muszą się natomiast liczyć nieprawidłowo wybrani członkowie rad nadzorczych. W podobnych przypadkach sądy orzekały zwrot niesłusznie pobranych wynagrodzeń. Przepisów nie można obejść ponownym wyborem odwołanego członka bo zakazuje tego ustawa.
Interesujący przypadek stanowi Janina Goss, uchodząca za szarą eminencję PiS, która w marcu została wybrana na członka rady nadzorczej PGE, zaś w kwietniu weszła w skład rady Banku Ochrony Środowiska. W BOŚ większościowym akcjonariuszem jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Prawnicy różnią się w ocenach, czy jest to tożsame z udziałem Skarbu Państwa i tym samym, czy Goss łamie ustawę. – Sprawa wymaga szczegółowej analizy prawnej – ocenia rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego Łukasz Dajnowicz.