Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów ma zapewnić koordynację działań i sprawne podejmowanie decyzji w sprawach gospodarczych i rozwojowych. Szefem tego ciała jest Mateusz Morawiecki, jego zastępcą – przewodniczący Komitetu Stałego rządu Henryk Kowalczyk, a w jego skład wchodzą kierujący sześcioma resortami: infrastruktury i budownictwa, energii, gospodarki morskiej, środowiska, rolnictwa oraz rodziny, pracy i polityki społecznej. Są w nim także Konrad Szymański jako sekretarz ds. europejskich i Piotr Naimski, pełnomocnik ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
Dylemat resortowości
Nie ma wątpliwości, że ma to być główne narzędzie Mateusza Morawieckiego do wprowadzania jego planu. Wynika to z treści dokumentu powołującego KERM, bo jako pierwsze zadanie wymienione jest „zapewnienie spójności działań w realizacji zadań wynikających z Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju i innych dokumentów programowych”.
– Oczekiwania wobec komitetu są bardzo duże. Jestem przekonana, że im sprostacie, a Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju przygotowany przez premiera Morawieckiego będziemy teraz szybko i skutecznie wdrażać – mówiła premier Szydło na inauguracyjnym posiedzeniu KERM.
Wspólne spotkania ministrów mają jeszcze jeden cel: przełamanie resortowego podejścia do polityki gospodarczej. Tym bardziej że zarządzenie premier mówi, iż członkami komitetu są sami szefowie resortów. KERM ma być organem, w którym wykuwa się strategia gospodarcza rządu, ale i „inicjowanie zmian w mechanizmach funkcjonowania gospodarki oraz oddziaływanie na rzecz racjonalnego gospodarowania mieniem Skarbu Państwa”.
Według Jarosława Janeckiego, ekonomisty Société Générale, powołanie KERM jest dobrą wiadomością. Jak podkreśla, potrzebne jest gremium, w którym ministrowie odpowiedzialni za gospodarkę będą mogli ustalać wspólną strategię. – Posiedzenia rządu raz w tygodniu nie wystarczą – zauważa Janecki.
Dylemat bezpiecznego rozwoju
Istotną kwestią będzie to, czy w pracach KERM pod kierownictwem Mateusza Morawieckiego potrzeby polityki rozwojowej i finansowania kolejnych celów nie przesłonią konieczności trzymania w ryzach finansów publicznych. Wicepremier Morawiecki zapewniał, że utrzymanie deficytu sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB będzie priorytetem. – To ważne z punktu widzenia percepcji rynków finansowych, na których spędziłem 20 lat życia zawodowego. Te cele rozwojowe będą musiały być ze sobą zsynchronizowane – deklarował w piątek podczas pierwszego posiedzenia KERM wicepremier.
Kompetencją, która ma temu służyć, jest powierzenie komitetowi przez premier Szydło misji opiniowania nie tylko Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, lecz także wieloletnich planów finansowych państwa, łącznie z programem konwergencji, czyli zgodności z kryteriami wejścia do strefy euro. Po raz pierwszy KERM będzie opiniował taki dokument wiosną przyszłego roku. Ale na ile uda się pogodzić rolę strażnika finansów z kreatorem polityki rozwojowej, przekonamy się zapewne jeszcze w tym roku, gdy KERM zacznie opiniować kolejne propozycje różnych resortów. Pierwszym testem może się okazać szykowana w resorcie rozwoju konstytucja dla przedsiębiorczości.
Ułatwienia dla przedsiębiorców były proponowane przez resort gospodarki w poprzednich kadencjach, ale napotykały kontrę resortu finansów. – Nie sądzę, by polityka fiskalna została wyraźnie poluzowana. Projekt budżetu został już przyjęty przez rząd i pewnie zostanie zrealizowany. Wicepremier deklaruje, że cel fiskalny jest podtrzymany. Co do przyszłości wiele zależy od tego, co będzie priorytetem wicepremiera. Powinien nim być stabilny i zrównoważony wzrost gospodarczy. Gdyby było nim np. wspieranie tylko inwestycji ponad miarę, rzeczywiście moglibyśmy mówić o ryzyku destabilizacji finansów, choćby przez wzrost długu publicznego – twierdzi Janecki.
Dylemat współpracy z resztą rządu
KERM będzie przedstawiał swoje wnioski bezpośrednio rządowi lub premierowi. O skuteczności jego roli może przesądzić to, jak ułoży się współpraca wewnątrz procesu legislacyjnego z Komitetem Stałym, którym kieruje Henryk Kowalczyk, decydujący o ostatecznej formie, w jakiej ustawy trafiają na rząd. Próbą usunięcia tego napięcia jest uczynienie Kowalczyka zastępcą Morawieckiego. A choć wicepremier wiele mówił o różnych projektach ustaw, jakimi ma się zająć KERM, to z zarządzenia premier Szydło nie wynika, by komitet miał doprecyzowywać projekty przed ich przekazaniem na posiedzenie rządu.
KERM ma być miejscem przygotowywania strategii, analiz, inicjowania działań i pilnowania ich wdrożenia. Choć komitet ma być filarem pozycji Morawieckiego w rządzie, premier zostawiła sobie instrumenty wpływu. Jej zarządzenie przewiduje, że jeśli na posiedzeniu KERM obecny jest premier, to on przewodniczy obradom. Szef rządu może także zażądać od przewodniczącego KERM sprawozdania z prac.