Przed gdańskim sądem rozpoczął się w poniedziałek proces o ochronę dóbr osobistych, w którym Janusz Wojciechowski żądał od Jarosława Wałęsy przeprosin w mediach, zobowiązania do "zaniechania naruszania jego dóbr osobistych, przez rozpowszechnianie nieprawdziwych wiadomości o rzekomej nieuczciwości w rozliczeniach finansowych" oraz wpłaty 30 tys. zł na rzecz Fundacji Ochrony Zwierząt w Warszawie.

Reklama

Wojciechowski zaproponował w sądzie ugodę. "Proponuję taką ugodę, że pan Jarosław Wałęsa wycofuje bezpodstawny zarzut nieuczciwości z mojej strony, ja wycofuję powództwo (...) i zobowiązujemy się wzajemnie do niekomentowania tej sprawy w mediach z wyjątkiem informacji o treści ugody" – powiedział Wojciechowski.

Pozwany odrzucił propozycję ugody. Powołując się na immunitet europosła, wniósł też o odrzucenie pozwu. Sąd zapowiedział podjęcie decyzji w tej sprawie na niejawnym posiedzeniu, którego data zostanie dopiero wyznaczona. Po zakończeniu rozprawy Wałęsa powiedział dziennikarzom, że podtrzymuje swoje zarzuty dotyczące nieprawidłowości w rozliczeniach finansowych Wojciechowskiego.

W kwietniu ub.r. Wojciechowski był kandydatem na członka Europejskiego Trybunału Obrachunkowego. Jego kandydaturę zaakceptowali ministrowie spraw wewnętrznych krajów UE, mimo że wcześniej Wojciechowski został negatywnie zaopiniowany w tajnym głosowaniu przez Parlament Europejski jako kandydat do tej funkcji.

Jedną z osób, które nie udzieliły europosłowi PiS poparcia, był Jarosław Wałęsa. W wywiadzie z 14 kwietnia ub.r. w rozgłośni RMF FM Wałęsa wyjaśniał, że nie poparł Wojciechowskiego ze względu m.in. na pewne nieprawidłowości finansowe, o które był oskarżany wielokrotnie. (...) Głosowałem na podstawie kwestii nieprawidłowości finansowych, złych rozliczeń przejazdów i oficjalnych dokumentów PE z tego roku, które widziałem. Obciążają go, nie potrafi uzasadnić, wyjaśnić pewnych nieścisłości finansowych ze swoimi przejazdami. On nie jest do końca uczciwy, jeżeli chodzi o wydatkowanie pieniędzy PE - mówił też Wałęsa.