Małgorzata Gersdorf komentowała w TVN24 projekty zmian w sądownictwie, które zaprezentował ostatnio prezydent Andrzej Duda po tym, jak w lipcu zawetował dwie przygotowane przez PiS ustawy - dotyczące Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa.
Efektem tego będą zmiany kadrowe w Sądzie Najwyższym, ponieważ tak czy inaczej 38-40 procent sędziów z przymuszenia odejdzie w stan spoczynku - stwierdziła. Odniosła się tak do projektowanego przepisu, który obniża wiek przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku z 70 do 65 lat.
Na pytanie, czy sędziowie nie podobają się prezydentowi, odpowiedziała: - W jakimś sensie może ja się nie podobam, bo oceniałam projekty różnych ustaw na miarę swoich zdolności i umiejętności prawniczych. I one mi nakazywały tak, a nie inaczej to oceniać - wyjaśniła. - Ja nie jestem sędzią po to, żeby chwalić i nie jestem prawnikiem po to, żeby chwalić, bo zostałam wykształcona po to, żeby mówić tak, jak jest, a nie tak, jak się komu podoba - dodała.
Pytana o negatywne komentarze, które posypały się na nią w mediach społecznościowych za obecność na ślubowaniu sędziego, co do którego podnoszone są konstytucyjne wątpliwości, odpowiedziała: - Myślę, że to, co pojawiło się we wpisach na Twitterze w jakimś sensie jest bardzo dogodne dla partii rządzącej.
I został zbrukany mój autorytet, nie wiem, czy o to chodziło "totalnej opozycji", żeby właśnie do tego doprowadzić, ale tak zostało to zrobione - stwierdziła. Na pytanie, czy odbiera to jako "nóż w plecy", odpowiedziała - W jakimś sensie tak.