Podczas happeningu przed Urzędem Skarbowym przy ul. Grodzkiej w Krakowie politycy "wysłali" zeznanie podatkowe w kosmos.
Wielkoformatowa kopia rozliczeń podatkowych została przywiązana do baloników z helem, początkowo nie chciała wznieść się w górę, udało się to dopiero po zmniejszeniu formularza.
- Sprzeciwiamy się w ten sposób symbolicznie istnieniu podatku dochodowego i całej związanej z nią biurokracji, która obciąża gospodarkę i przeszkadza w budowaniu naszego dobrobytu – mówił wiceprezes partii Wolność Konrad Berkowicz.
- Premier Mateusz Morawiecki obiecuje podatki a to obniżyć, a to podwyższyć, a to obniżyć, a zawsze kończy się na tym, że podwyższa. Tu 600, tam 600 i ci bogaci zaczynają pomału znikać z Polski – mówił Janusz Korwin-Mikke.
Przyznał, że podatki są konieczne. - Dwie rzeczy na świecie są nieuniknione: śmierć i podatki jak wiadomo, ale nie mogą to być podatki od dochodu ani od transakcji kupna-sprzedaży, bo one szkodzą gospodarce. Samochód, jeździ, warczy, smrodzi. Można go opodatkować. Natomiast, jeśli opodatkuję kupno-sprzedaż, to zahamuję handel samochodami i zaszkodzę gospodarce – tłumaczył polityk.
Berkowicz, który jest kandydatem partii Wolność na prezydenta Krakowa odnosząc się do faktu, że jednym z jego kontrkandydatów będzie wystawiona przez Zjednoczoną Prawicę posłanka PiS Małgorzata Wassermann, podkreślił, że jego "najważniejszym celem jest odsunięcie od władzy obecnie urzędującego prezydenta Jacka Majchrowskiego.
- W Krakowie "Majchrowszczyzna" powinna się skończyć – powiedział. - Jestem przekonany, że Jacek Majchrowski wystartuje, dlatego, że system związany z jego prezydenturą – powiązań i synekur dla ludzi nie pozwoli mu nie wystartować – mówił Berkowicz.
- Im więcej silnych kontrkandydatów pana prezydenta, tym lepiej. Natomiast pani Wassermannowej będę się obawiał albo nie, kiedy będzie moją kontrkandydatką, czyli mam nadzieję w drugiej turze – powiedział PAP. Podkreślił, że on sam – podobnie jak w poprzedniej kampanii wyborczej w 2014 r. – będzie walczył ze smokiem biurokracji.