Roża Rzeplińska podkreśliła, że nie wyobraża sobie, jak miałoby wyglądać sfałszowanie wyborów w 27 tysiącach lokali wyborczych przy ponad 300 tysiącach kandydatów. Przypomniała jednak, że takie zarzuty były wysuwane przez polityków przy okazji poprzednich wyborów samorządowych w 2014 roku. – Mówienie obywatelom, że wybory były sfałszowane powinno nieść za sobą kolejny krok, czyli pokazanie dowodów na topowiedziała Rzeplińska w Radiu ZET.

Reklama

Z obawami fałszerstwa wyborów spotyka się również podczas rozmów z ludźmi w ramach tzw. warsztatu wyborczego. Taki warsztat uczy, jak być świadomym wyborcą. – Osobiście martwi mnie to, że obywatele tracą zaufanie do najważniejszego prawa, jakie mamy wszyscy, niezależnie od wyznania, płci czy orientacji seksualnej. Mamy prawo, żeby zagłosować. To jest dzień święta obywatelskiego i nie chciałabym, żebyśmy sobie to prawo odbierali – przyznała Rzeplińska.

Rzeplińska: Mój ojciec nie będzie kandydował na prezydenta Polski

To jest fakt medialny i chętnie zadawane pytanie przez dziennikarzy, ale muszę Pana rozczarować: nie – wyjaśniła Rzeplińska

Dopytywana, czy nie widziałaby swojego ojca na tym stanowisku odpowiada, że pytania na temat genetyki bardzo ją śmieszą. – Przyszłam tutaj jako Róża Rzeplińska – ucięła temat.

"To wstyd, że NGO-sy nie zaangażowały się w protest wspierający niepełnosprawnych"

W pewnym sensie jest to wstyd, że ludzie wyszli na ulice dla abstraktu, jakim jest jakość państwa, a z ludźmi, którzy potrzebują godnego życia nie do końca potrafią się zidentyfikować – mówiła Rzeplińska.

Zwróciła też uwagę na to, że środowisko niepełnosprawnych zostało ostatnio podzielone, co widać było zwłaszcza przy podpisywaniu tzw. porozumienia. – Kto inny został zaproszony na spotkanie, a kto inny protestował – dodała.

Reklama

Pytana, dlaczego w obronie sądów ludzie wyszli na ulicę, a teraz nie ma takiego zainteresowania odpowiedziała, że wówczas zdaliśmy sobie sprawę, że jest to problem publiczny i informacja, że można przyjść pod Sejm dotarła do większej liczby osób. – Być może potrzebujemy więcej o tym rozmawiać, bo protest matek i ich dzieci w Sejmie jest krzykiem o godność – podkreśliła.