Na specjalnie zwołanej konferencji przez rodziców i niepełnosprawnych dorosłych, którzy protestują w Sejmie, poinformowano, że Kuba Hartwich i Adrian Glinka otrzymali zakaz wychodzenia poza budynek. Taką dyrektywę wydał marszałek Sejmu Marek Kuchciński.
Obydwaj apelowali do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskeigo, by nie ograniczał im "dostępu do powietrza".
– Zostaliśmy ukarani przez marszałka Kuchcińskiego, który sam się zagrodził i zakazał nam w ogóle wychodzenia – powiedział Adrian na briefingu w Sejmie. - Dla nas wszystkich to problem. Jeżeli rząd ma problem, jeżeli chodzi o szczyt NATO, to mam nadzieję, że pracuje i w końcu przyjdzie z konkretną propozycją kompromisu w kwocie 500 zł - mówił Kuba.
Wcześniej Kuchciński na Twitterze apelował on o to aby "nie wykorzystywać do eskalacji napięcia i gry politycznej" osób starszych i niepełnosprawnych.
"Proszę o niewykorzystywanie instrumentalne do eskalacji napięcia i gry politycznej osób starszych i niepełnosprawnych. Rząd pracuje nad realnym rozwiązaniem dla potrzebujących wsparcia, które jest im bardziej potrzebne niż medialny show" – tak brzmiał wpis.
Na dwór mogą wychodzić jedynie dziewczynki. Protestujący uważają, że powodem zakazu jest środowe wyjście Kuby i Adriana do Janiny Ochojskiej. Szefowa PAH chciała spotkać się z protestującymi i jak tłumaczyła "dodać im otuchy". Nie została jednak wpuszczona na teren Sejmu.
W sieci informacja o zakazie przekazana przez protestujących od razu wywołała burzę. Brak słów.Szkoda tylko,że tak zdeterminowanych i odważnych ludzi, jak protestujący w sejmie jest tak mało – pisała jedna z internautek.
Matka Kuby, Iwona Hartwich powiedziała, że pojawiły się informacje o tym, że protestujący mają zostać oddzieleni od pozostałej części Sejmu kotarami.
- Co chwilę jesteśmy zastraszani tutaj. Co chwilę są różne sytuacje. Usłyszeliśmy od pana Dworczyka, wczoraj w mediach, że będziemy zasłaniani jakimiś kotarami, odgradzani, zasłaniani kotarami. To my proponujemy tutaj wszyscy: mamy znajomych, którzy może przywiozą, na pewno przywiozą cegły i cement i może trzeba po prostu zamurować te osoby niepełnosprawne na żywca, tutaj w Sejmie. Bardzo apelujemy, zwracamy się do strony rządowej. Czekamy na pierwszy kompromis po 30 dniach protestu ze strony rządowej. Prosimy dać jakąś propozycję dojścia do tych 500 zł do 2020 roku. Prosimy nie zasłaniać się tym, że nie ma tych pieniędzy, bo pieniądze są. Są pieniądze na ojca Rydzyka, na grające ławeczki, na rejsy dookoła świata, na premie, limuzyny, itd. Nie wierzymy w to, że nasz kraj zbankrutuje, dając corocznie od 2020 roku tę kwotę. 1 mld 623 mln na pomoc tym osobom niezdolnym do samodzielnej egzystencji - mówiła Iwona Hartwich.
To już 30. dzień protestu. Rodzice osób niepełnosprawnych mają dwa główne postulaty. Chcą przyznania świadczenia w wysokości 500 zł.
– Niech przywiozą cegły i zamurują niepełnosprawnych – dodała na koniec ze łzami w oczach Hartwich.
Grzegrzółka ws. zakazu wychodzenia protestujących z Sejmu: Pewne reguły są naginane
Szanujemy postulaty osób protestujących Sejmie, ale są pewne reguły, na które się umawiamy, a potem one są bardzo naginane - mówił w czwartek szef CIS Andrzej Grzegrzółka pytany o zakaz wychodzenia dwóch protestujących niepełnosprawnych z Sejmu.
Mamy do czynienia z sytuacją taką, że tereny zielone były dostępne dla osób, które decydowały się na spacery, które były rekomendowane przez fizjoterapeutów. Ale ostatnio trochę te wyjścia na teren kompleksu Sejmu miały charakter inny, tzn. ten spacer w okolice biura przepustek raczej nie miał tych walorów powiedzmy zdrowotnych i bytowych (...) a bardziej był związany z konferencją prasową - powiedział Grzegrzółka.
Respektujemy, szanujemy postulaty osób protestujących, staramy się być partnerem tego protestu, ale są pewne granice pewne reguły, na które się umawiamy, a potem one są bardzo naginane albo łamane, staramy się traktować po partnersku (protestujących - PAP), tego też oczekujemy od drugiej strony - dodał.
Podkreślił, że "wszystkie decyzje podejmowane przez Kancelarię Sejmu i Straż Marszałkowską mają charakter chwilowy".
W tej sytuacji decyzja Kancelarii Sejmu i Straży Marszałkowej jest taka, jest chwilowa, czasowa, natomiast co będzie dalej, to wszystko zależy od tego, w jakim kierunku protest będzie zmierzał - dodał.