Podczas rozmowy na sejmowym korytarzu gdzie od czterech tygodni protestują rodzice niepełnosprawnych głos zabrał 22-letni Adrian Glinka.

Reklama

Zwracając się do minister Elżbiety Rafalskiej mówił o swojej próbie samodzielnego mieszkania, bez pomocy rodziców. Pieniędzy na to starczyło mu jak przyznał na dwa tygodnie. – Za te pieniążki ja ze trzy razy opłacę sobie mieszkanie, a stan zdrowia się pogarsza, rehabilitanci się nie znajdą na ulicy. Pani minister, to jest po prostu... tak jest źle w tej Polsce. Nam się tak naprawdę źle żyje, bo nikt nie ma odwagi tego powiedzieć. Bo za te pieniądze, za te pieniądze jest naprawdę ciężko. Ja próbowałem. Mogę powiedzieć na własnym przykładzie – mówił.

- Mama powiedziała mi: chcesz spróbować życia. Ja powiedziałem: spróbuję. Zapłaciłem trzy razy czynsze, kupiłem sobie bochenek chleba i nawet na buty mi nie starczyło. Skruszony wróciłem do mamy, bo co ja mogę zrobić. Potrafię się ubrać, umyć, ugotować, ale nie mam za co - mówił.Dodał, że wystarczyły mu dwa tygodnie aby to zrozumieć.

Przepraszam, że się trzęsę, to są emocje, ale ja to muszę powiedzieć – tłumaczył powód, dla którego zaczęły mu się trząść nogi.

Reklama

- Musi pani zrozumieć, jak człowiek. Naprawdę jest nam ciężko za te pieniądze, które mamy spróbować samodzielnego życia. Chciałem poprosić tak po ludzku żeby pani minister…Teraz ja panią dotknę (Adrian położył rękę na ramieniu minister – przyp. red.)…żeby się pochyliła nad naszym problemem. Czy jest mi pani w stanie powiedzieć, czy prowadzi nad naszym kompromisem rozmowy? Jestem w stanie dużo wytrzymać. Tylko pani mi przyzna ze spuszczoną głową, że pracujecie nad tym naszym kompromisem. Czy są jakieś rozmowy? – dopytywał wzruszony Adrian.

Odpowiedzi wprost jednak nie uzyskał.

Minister Rafalska zaczęła mówić, że postulat o "dodatek rehabilitacyjny został zrealizowany". Na te słowa protestujący zareagowali dosyć nerwowo. – Niech pani porozmawia, z kim trzeba, my wiemy, z kim trzeba. Prosimy z całego serca i życzymy pani prezesowi zdrowia, bo jeśli miał operację na kolano będzie potrzebował długiej rehabilitacji – mówiła Iwona Hartwich, jedna z protestujących.

Protestujący podczas rozmowy z minister Rafalską dopytywali o plotkę, którą usłyszeli, że w nocy włączony zostanie alarm przeciwpożarowy i zostaną z Sejmu usunięci. Kiedy dopytywali się, czy będą mogli spokojnie spać tej nocy, Rafalska odpowiedziała: „Pewnie spokojnie to się śpi w domu”.

Reklama

Rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych protestują w Sejmie wraz z podopiecznymi od 18 kwietnia. Domagają się realizacji dwóch głównych postulatów. Jeden to wprowadzenie dodatku "na życie" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie. Według aktualnej propozycji protestujący domagają się, by dodatek był wprowadzany krocząco - 300 zł od czerwca 2018 r., 400 zł od stycznia 2019, a 500 zł od stycznia 2020 roku.

W ubiegłym tygodniu przyjęty został przez rząd projekt ustawy o podwyższeniu renty socjalnej do wysokości minimalnej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy; świadczenie wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 września, z mocą od 1 czerwca 2018 r.

Kolejny projekt, przedstawiony przez rząd, ma odpowiadać na postulat 500-złotowego dodatku i gwarantować niepełnosprawnym około 520 zł miesięcznych oszczędności z tytułu wydatków na wyroby medyczne i rehabilitację. Projekt przewiduje m.in. wprowadzenie szczególnych uprawnień w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych oraz wyrobów medycznych dla osób z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności.