Kidawa-Błońska została poproszona w środę w TOK FM o ocenę wystąpienie lidera Lewicy Razem, posła Lewicy Adriana Zandberga z wtorkowej debaty sejmowej nad expose premiera Mateusza Morawieckiego. To było rzeczywiście pierwsze wystąpienie w Sejmie i jak na debiut sejmowy, muszę powiedzieć, że bardzo dobre wystąpienie - uznała.

Reklama

Zapytana, czy po tym debiucie w Sejmie Lewica jest coś warta, Kidawa-Błońska odpowiedziała, że nigdy nie powiedziała, że Lewica jest nic nie warta, a jej niedawna wypowiedź dotyczyła spodziewanego wówczas głosowania nad projektem PiS likwidującym limit 30-krotności przy składkach ZUS i ewentualności, że Lewica ten projekt poprze.

Polacy wybrali różnorodną opozycję do Sejmu, ale oczekują, niezależnie od tego, czy jestem posłem Koalicji Obywatelskiej, PSL-u czy Lewicy, oczekują od nas, że pewnych rzeczy będziemy bronili wspólnie i jednak system emerytalny w naszym kraju, niezależnie jakie ma mankamenty, musi być systemem bezpiecznym i muszą mieć poczucie, że nasze działania nie zakłócą funkcjonowania tego systemu - powiedziała Kidawa-Błońska. Lewica zrobiła analizy, zrobiła to, co powinna - podkreśliła.

W ubiegłym tygodniu Kidawa-Błońska zapytana w TVN24, czy jej zdaniem Lewica może poprzeć projekt PiS dotyczący likwidacji limitu 30-krotności odpowiedziała: Mam nadzieję, że nawet na Lewicy ekonomia ma znaczenie i przyszłość systemu emerytalnego (...). Jeśli zagłosują, to znaczy, że są nic nie warci.

Reklama

Słowa te uraziły polityków Lewicy. Szef SLD Włodzimierz Czarzasty powiedział w poniedziałek w rozmowie z Onetem, że wypowiedź ta kończy dyskusję w sprawie poparcia pani Kidawy-Błońskiej przez polską lewicę.

Pierwsze czytanie projektu PiS miało odbyć się w Sejmie we wtorek wieczorem. Przedstawiciele Lewicy zapowiadali, że dopiero podczas sejmowej debaty przedstawią swe stanowisko ws tej propozycji. Do debaty nie doszło bo PiS we wtorek swój projekt wycofało. Lider SLD, wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty, poinformował wtedy, że klub Lewicy głosowałby przeciwko projektowi PiS.

Jeszcze zanim ogłoszono wycofanie projektu PiS, klub Lewicy złożył w Sejmie własny projekt zakładający zniesienie limitu 30-krotności przy składkach ZUS, zarazem proponujący podwyższenie emerytury minimalnej do 1600 zł i wprowadzenie emerytury maksymalnej, która w pierwszym roku obowiązywania miałaby wynosić 15,6 tys. zł.

Reklama

Zapytany w środę TOK FM co w sytuacji "gdyby Lewica głosowała za ustawami PiS-u", Kidawa-Błońska odpowiedziała, że są różne ustawy. Są ustawy PiS-u za którymi ja sama głosowałam. Nie jest tak, że przez całą poprzednią kadencję każda ustawa PiS-u była złą ustawą. Było wiele ustaw, które były zbieżne z naszymi propozycjami - dodała.

Jeszcze raz podkreśliła, że w rozmowie z ubiegłego tygodnia mówiła o tym jednym rozwiązaniu, czyli o zniesieniu limitu 30-krotności przy składkach ZUS.