Gdy kilkanaście dni temu Kazimierz Marcinkiewicz udzielił poparcia Jarosławowi Gowinowi, zastrzegł, że pojawi się jedynie na jego wyborczych ulotkach. Teraz okazuje się, że wspólnie z senatorem PO będzie w Krakowie konferować o polityce. "Będziemy mówić o tym, co nas łączy i dzieli" - zdradza Jarosław Gowin. Przekonuje jednak, że nie będzie to partyjna impreza Platformy Obywatelskiej. "Kazimierz Marcinkiewicz nie udzielił wsparcia PO, a jedynie mojej osobie" - zastrzega senator.

Reklama

Ale jego partyjni koledzy z Krakowa mówią otwarcie, że osoba Marcinkiewicza to wiatr w żagle dla całej krakowskiej listy Platformy Obywatelskiej. A to właśnie w Krakowie dojdzie do jednego z najbardziej prestiżowych pojedynków pomiędzy PiS a PO. Z Jarosławem Gowinem o głosy wyborców będzie rywalizował Zbigniew Ziobro, jeden z filarów partii Jarosława Kaczyńskiego. "Jeżeli były premier rządu PiS pojawia się na konferencji polityka Platformy, to sprawa jest jasna. Tym bardziej że jego rywalem jest ikona PiS, Zbigniew Ziobro" - przekonuje Ireneusz Raś, poseł PO z Krakowa.

Decyzją Marcinkiewicza mocno skonsternowany był Adam Lipiński z PiS, szef biura politycznego Jarosława Kaczyńskiego. "Nie mam złudzeń. Były premier czynnie włącza się w kampanię PO, a to oznacza, że nie powinien być w PiS" - mówi DZIENNIKOWI Lipiński. Dodaje, że politycy, którzy zamierzają zmieniać barwy partyjne, powinni na pewien czas wyłączyć się z życia politycznego, szczególnie w czasie kampanii wyborczej. "Mam nadzieję, że to jedynie symboliczny gest, w którym PiS wyciąga rękę do PO w ramach koncepcji PO-PiS. Nie wiem, jak to zostanie przyjęte przez tę część Platformy, która jest bardziej otwarta na sojusz z LiD" - dodaje Lipiński.

Ale przed zawarciem ewentualnej koalicji są wybory i eksperci przekonują, że dzięki wsparciu Marcinkiewicza łatwiej będzie je wygrać Jarosławowi Gowinowi. "Obydwaj politycy utożsamiani są z PO-PiS wymarzoną przez większość Polaków koalicją. To stawia Ziobrę w bardzo trudnej sytuacji, bo on kojarzony jest jako bezkompromisowy polityk PiS" - ocenia Eryk Mistewicz, specjalista ds. marketingu politycznego.

Reklama

Krakowscy politycy PO wskazują na jeszcze jeden element, dzięki któremu Kazimierz Marcinkiewicz zaskarbił sobie sympatię konserwatywnego Krakowa. Jako premier w kwietniu 2006 r. pojawił się w Krakowie na uroczystościach związanych z pierwszą rocznicą śmierci Jana Pawła II. Kardynał Stanisław Dziwisz na jednej z ostatnich stacji drogi krzyżowej przekazał Marcinkiewiczowi do niesienia krzyż. "To był bardzo symboliczny gest, który bez wątpienia został w pamięci krakowian" - przekonuje w DZIENNIKU rozmówca z Platformy.