Rzecznik prezydenta, na pytanie w radiowej Trójce, czy w związku z trudną sytuacją na Bliskim Wschodzie prezydent Andrzej Duda prowadzi konsultacje, odpowiedział, że "prezydent jest w stałym kontakcie z naszymi partnerami - przede wszystkim poprzez MON i MSZ. To są dwa resorty, które za te sprawy odpowiadają. Dla nas najważniejsze jest bezpieczeństwo Polski i bezpieczeństwo Polaków. Tutaj nie ma żadnych informacji o zagrożeniach w tym zakresie".
Przestrzegł, by "niektórzy politycy" nie próbowali wykorzystać tych kwestii do uprawiania "jakiejś swojej polityki krajowej". - Proszę spokojnie dać prowadzić polskiemu rządowi, prezydentowi RP politykę - zaapelował.
Spychalski przypomniał, że Rada Bezpieczeństwa Narodowego, zgodnie z polską konstytucją, jest ciałem doradczo-konsultacyjnym prezydenta RP. - Jeżeli pan prezydent oczekiwałby konsultacji RBN, to by takie posiedzenie zwołał. Dzisiaj takiej potrzeby nie ma - podkreślił. Zapewnił, że Andrzej Duda "jest informowany na bieżąco o sytuacji, o zagrożeniach dla Polski i Polaków". - Takich zagrożeń na dzisiaj nie ma - podkreślił.
Goście sobotniej audycji w radiowej Trójce byli też pytani o to, jak oceniają sytuację na Bliskim Wschodzie po interwencji amerykańskiej.
Zdaniem Anny Marii Żukowskiej (Lewica) można się spodziewać akcji odwetowych w innych miejscach na świecie. - Będzie to na pewno chęć zemsty, zemsty głównie na prezydencie Trumpie i sojusznikach Stanów Zjednoczonych. My jesteśmy tym sojusznikiem, coraz bardziej też eksponowanym sojusznikiem, i takim, o którym się słyszy na świecie - powiedziała. Dodała, że łatwo można dać się "wkręcić w konflikt, który może podpalić świat". - A niestety prezydent Trump jest bardzo impulsywnym politykiem i podejmuje decyzje czasami w sposób nieroztropny - mówiła. Żukowska zastrzegła, że RBN jest zwoływana z udziałem sił opozycyjnych. - Zapowiedź: dajcie panu prezydentowi i rządowi spokojnie pracować, jest trochę wykluczająca - dodała.
Michał Woś (Solidarna Polska) zwrócił natomiast uwagę, że sytuację na Bliskim Wschodzie "analizują odpowiednie służby", które mają bieżące informacje. - Najważniejszym zadaniem strony polskiej, polskiego rządu, strony rządzącej, ale też opozycyjnej jest powściągniecie jakichkolwiek emocji - i po prostu obserwowanie sytuacji, w którym kierunku ona może się rozwijać - podkreślił.
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL) wskazał na dwa zagrożenia dla Polski w związku z amerykańskim atakiem w Bagdadzie. Według niego odwet ze strony Iranu może być skierowany w bazy, w których znajdują się także polscy żołnierze. - To, że Iran odpowie, jest pewne. Jeszcze nie wiadomo tylko, kiedy i w jaki sposób - powiedział. Drugie ryzyko, jak mówił, wiąże się z możliwymi niepokojami w regionie. - Spowodują duże ogniska zapalne i wtedy automatycznie wzrosną ceny ropy, co przełoży się, oczywiście, na budżet naszego kraju - ocenił.
Europoseł Joachim Brudziński (PiS) zaapelował, by nie straszyć Polaków rychłymi retorsjami ze strony Iranu. Według niego, budując dobre relacje w ramach NATO ze Stanami Zjednoczonymi, nie możemy zapominać o tym, że "mamy instrumenty do tego, aby utrzymać również bardzo dobre relacje z państwami Bliskiego Wschodu". - To jest coś, co akurat nas w oczach również naszych sojuszników od początku naszej transformacji ustrojowej wyróżniało - zaznaczył.
Europoseł Andrzej Halicki (PO) zgodził się z tym, że Bliski Wschód jest miejscem, w którym Polska "miała bardzo dobrą reputację". - A dzisiaj niepotrzebnie, pewną nadgorliwością, może stać się stroną. Przed tym przestrzegam, dlatego potrzebne są narady z ekspertami i ze znawcami Bliskiego Wschodu - podkreślił. Dodał, że obecny konflikt będzie eskalować.
- Sprawa jest delikatna i tak prosimy się o niej wypowiadać - skomentował Spychalski i wskazał na konieczność "zachowania daleko idącej wstrzemięźliwości". - Przy czym proszę pamiętać, że jesteśmy członkami NATO, współpracujemy w różnych formatach międzynarodowych, i także na poziomie tych formatów współpracujemy w kwestiach Bliskiego Wschodu - podkreślił.
Z kolei podczas sobotniej audycji w Radiu ZET Spychalski pytany o to, czy jest brane pod uwagę wycofanie polskiego wojska z Iraku, gdyby ten konflikt narastał zaznaczył, że "jesteśmy tam obecni wraz z sojusznikami", więc takie decyzje musiałyby być podejmowane razem z nimi. - Jeżeli ktoś nie będzie chciał, nie będzie oczekiwał obecności naszych wojsk w Iraku, (...) to trudno, żebyśmy byli - ocenił.
Do wycofania naszego personelu z Bliskiego Wschodu wezwała natomiast partia KORWIN, która, jak czytamy w sobotnim komunikacie, "zdecydowanie potępia morderstwa polityczne – w szczególności, gdy istnieją silne przesłanki, że motywem jest poprawa sytuacji decydenta przed wyborami". Ugrupowanie wzywa "władze III Rzeczypospolitej do zdystansowania się od takiej polityki, ogłoszenia neutralności i wycofania naszego personelu z Bliskiego Wschodu – gdzie jest on, jako personel alianta USA, poważnie zagrożony" - napisano.