Religa mówił, że - jego zdaniem - w Polsce muszą być dwa sektory medycyny: silny publiczny, o który trzeba dbać i na który trzeba mieć pieniądze, i medycyna prywatna, ale taka, "która sama się rozwija i sama się tworzy".

Reklama

"Chcemy medycyny publicznej, nie ma żadnej tendencji - ani u mnie personalnie, ani w PiS, ani w rządzie - do prywatyzacji wszystkich jednostek" - zapewnia Religa. I przyznaje, że prywatyzacji szpitali PiS, a także on sam, nie wyklucza. "Są jednostki, o których w ogóle nigdy nie wolno pomyśleć, żeby je prywatyzować. To są instytuty, szpitale akademii medycznych, szpitale wielospecjalistyczne - one muszą zawsze być publiczne" - podkreślił Religa.

Nawiązując do spotu wyborczego PiS, w którym partia ta zarzuca Platformie chęć sprywatyzowania szpitali, profesor stwierdził, że podtrzymuje wypowiedziane w nim słowa. Przyznał jednak, że nie znał scenariusza reklamówki. Gdyby go znał, wprowadziłby w nim pewne zmiany.

"W resorcie zdrowia nie ma ustawy o prywatyzacji szpitala" - zapewnia tymczasem wiceminister tego resortu Bolesław Piecha. Kategorycznie zaprzecza też, by takie plany miał prof. Religa.

Reklama

Piecha zapewnia, że w ministerstwie pracuje się jedynie nad projektem zmiany ustawy o ZOZ-ach. Ustawa ta ma wzmocnić nadzór właścicielski nad szpitalami, czyli - mówiąc prościej - zobowiązać samorządy powiatowe i wojewódzkie, które są właścicielami większości polskich szpitali, do lepszej kontroli placówek. I, co najważniejsze, do wzięcia odpowiedzialności za ich zadłużenie. Oznacza to, że samorządy będą musiały na bieżąco spłacać szpitalne długi.

Według Piechy, w Polsce jest obecnie ok. 700 szpitali, w tym 100-120 szpitali niepublicznych, ze 100-procentowym udziałem właścicielskim samorządu. Są to spółki prawa handlowego. Prywatnych szpitali z prywatnym właścicielem jest, według Piechy, 7-8.