Dziennikarki "Gazety" pytały Durlika o to, co zmieniło się na oddziale kardiochirurgii szpitala po przejęciu go przez aresztowanego przez CBA doktora Mirosława Garlickiego. "Po przyjściu Garlickiego ilość trudnych operacji kardiochirurgicznych wzrosła trzykrotnie" - mówi były dyrektor szpitala.

Reklama

Na pytanie, czy Garlicki zastał po Relidze "rozpity oddział", Durlik powiedział: "Nie jest tajemnicą, że w wielu zespołach było normą okazyjne picie alkoholu dostarczanego przez pacjentów. Te butelki były w szpitalach wszędzie" - mówi Durlik. "Garlicki skończył z piciem na oddziałach, ponieważ jest abstynentem i fanatycznym wrogiem alkoholu" - dodaje. .

Durlik odniósł się również do konferencji prasowej Religi po aresztowaniu Garlickiego. Były minister zdrowia mówił o sprawie, że "są świnie i ludzie". "Wystąpił bardzo zdecydowanie przeciw Garlickiemu. Byłem bardzo zaskoczony" - mówi Durlik. "Religa rywalizował z Dziatkowiakiem, więc i z Garlickim. Bo z ośrodkiem Religi w Zabrzu nagle zaczął konkurować ośrodek krakowski Dziatkowiaka. Okazało się, że jest tam taki młody doktor Garlicki, niezwykle sprawny technicznie, dyspozycyjny, może w każdej chwili wsiąść do samolotu i pobrać serce, przeszczepić a pacjenci przeżywają. Całe środowisko wiedziało o tej rywalizacji" - mówi Durlik.

"W tej całej sprawie od początku do końca chodzi o ambicje, o ludzką zawiść. Ja od początku mówiłem, że nie można niszczyć szpitala, Garlickiego, bo cała sprawa polega na ludzkiej zawiści" - dodaje były dyrektor szpitala MSWiA.