Efekt? Wiadomo już na pewno, że Lech Kaczyński jutro powoła na ministrów wszystkich kandydatów Tuska. Co ważniejsze jednak, obok ustaleń szczegółów uroczystości spotkanie dotyczyło polityki zagranicznej, która jest największym potencjalnym polem napięcia na linii nowy rząd - Pałac Prezydencki. I rozmowę o tym obie strony określały zgodnie: spokojna i konstruktywna.
"Rozmawialiśmy o współpracy, a nie różnicy zdań, jeśli chodzi o najbliższą perspektywę zdarzeń międzynarodowych" - relacjonował zadowolony Tusk.
Konkretny rezultat? Kaczyński z Tuskiem umówili się na przyszły tydzień na kolejną rozmowę w sprawie grudniowego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli. Bardzo możliwe, że pojadą na niego obaj.
"Byłbym zadowolony, gdybyśmy mogli wspólnie w Lizbonie i w Brukseli uczestniczyć w tym uroczystym akcie" - mówił szef PO.
A prezydencki minister Michał Kamiński pytany, kto będzie reprezentował Polskę na szczycie, odparł, że z atmosfery rozmowy i wypowiedzi prezydenta wynika, że będzie porozumienie. Na razie zrobiło się więc cieplej.
Ale nawet ta wczorajsza rozmowa nie pozwoliła zapomnieć, że współpraca między rządem i prezydentem w polityce zagranicznej łatwa jednak nie będzie. Choćby przez osobę nowego szefa MSZ Radka Sikorskiego.
Wczoraj prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie domniemanego ujawnienia przez niego tajemnicy państwowej. Antoni Macierewicz zarzuca Sikorskiemu, że jako minister obrony ujawnił jakoby mediom informacje związane z naszą operacją w Afganistanie.
Na spotkaniu z Tuskiem prezydent, według relacji Kamińskiego, w towarzystwie szefa Służby Wywiadu Wojskowego Witolda Marczuka przedstawił Tuskowi ściśle tajne fakty związane z działalnością Sikorskiego jako ministra obrony, które miałyby go dyskwalifikować jako szefa dyplomacji. Sam Tusk twierdzi, że nie zobaczył i nie usłyszał żadnych tajnych informacji, a Marczukowi, którego znał, pogratulował niedawnego awansu na stopień generała brygady, co ten miał przyjąć ze wzruszeniem.
"Informacje i opinie, które prezydent przekazał, były potwierdzeniem, że pan prezydent ma trochę mniej pozytywną ocenę predyspozycji pana Radosława Sikorskiego, ale to jest różnica w naszych ocenach, do której musimy się przyzwyczaić" - skwitował Tusk.
I dodał, że uprzedził prezydenta, że należy się teraz spodziewać zmian w sposobie prowadzenia polityki zagranicznej przez rząd. "Byliśmy krytyczni wobec dotychczasowej praktyki, której symbolem stała się minister Anna Fotyga" - przypomniał przyszły premier.
Przed i po spotkaniu z prezydentem Tusk dopinał umowę koalicyjną z prezesem PSL Waldemarem Pawlakiem. Być może zostanie podpisana już dziś. A jak będzie w piątek na zaprzysiężeniu rządu? Prezydencki minister zapewniał, że bardzo uroczyście. Mimo że ceremonia zaplanowana jest na wczesną porę 10.15, politycy uczcić ją mają tradycyjną lampką szampana.