Główny punkt zapalny na linii prezydent - premier to czas między godz. 10:30 a 13, czyli między powitaniem Nicolasa Sarkozy’ego a lunchem - podaje RMF. Pierwotnie prezydent Francji miał go spędzić z Lechem Kaczyńskim w Pałacu Prezydenckim. W tym czasie w Belwederze premierzy Donald Tusk i Francois Fillon mieli wraz z ministrami prowadzić konsultacje międzyrządowe.

Reklama

W systemie francuskim prezydent jest jednak ważniejszy od premiera. Strona rządowa zaczęła więc czynić starania o to, aby również polski premier miał szansę na spotkanie w cztery oczy z Nicolasem Sarkozym, jednocześnie oddelegowując do rozmów z Filionem Lecha Kaczyńskiego.

"Nie ma żadnego konfliktu na żadnej linii"

Kancelaria Prezydenta przekonuje, że nie ma konfliktu Lech Kaczyński - Donald Tusk, a to, co piszą francuskie media, to nieprawda. "Nie wierzę w nadmierne ambicje pana premiera" - tak szefa rządu broni prezydencki minister Michał Kamiński.

Reklama

"Ja nic nie wiem o żadnym konflikcie na żadnej linii" - zapiera się prezydencki minister. I dodaje, że nic nie rozumie z publikacji francuskiego dziennika "Le Figaro". Gazeta napisała, że prezydent Nicolas Sarkozy odwołał wizytę w Polsce, bo kancelarie prezydenta i premiera nie mogły się dogadać co do planu spotkań.

"Nie wierzę w to, żeby Donald Tusk mógł zablokować, czy też doprowadzić do konfliktu między Polską a Francją tylko dlatego, że w wizycie prezydenta Sarkozy’ego było dużo prezydenta Polski" - stwierdził Kamiński w RMF. Dodał też, że nie wie, dlaczego Sarkozy'emu nie będzie w Polsce towarzyszyć jego żona, była modelka Carla Bruni. "Podobnie jak pan redaktor żałuję" - dorzucił.

"To będzie raport o dobrym zdrowiu"

Reklama

Prezydencki minister zapowiedział też, że w najbliższych dniach gotowy będzie raport o zdrowiu prezydenta. Jak podkreślał - o dobrym zdrowiu. "Ja gołym okiem obserwuję, jak pan prezydent pracuje i zdaję sobie sprawę z tego, że tak pracować chory człowiek nie może. Ale ten raport utnie wszelkie wątpliwości" - stwierdził.

Tłumaczył też, dlaczego kancelaria zmieniła zdanie i w końcu zdecydowała się na przygotowanie raportu. "Nie ma sensu dawać osobom pokroju pana Palikota szansy na istnienie medialne na temacie, którego nie ma, bo prezydent nie jest chory" - uciął.

"Przywództwu Kaczyńskiego nic nie zagraża"

Kamiński skomentował także wizję zmiany przywództwa w PiS. Jego zdaniem, Zbigniew Ziobro nie zagraża pozycji obecnego szefa partii. I wcale nie prze do szefostwa PiS.

"Po pierwsze, nie chce tego, nie chce zagrażać temu przywództwu. Wiem, wierzę w to, że gra w drużynie. Po drugie, nikt jakby nie może zagrozić przywództwu Jarosława Kaczyńskiego" - tłumaczył prezydencki minister.