Dziś majątki muszą ujawniać parlamentarzyści i samorządowcy. Prezydent, premier i ministrowie mogą to robić, ale nie muszą. Rząd Donalda Tuska dobrowolnie pokazał swoje portfele, ale Julia Pitera chce tak zmienić ustawę antykorupcyjną, by zmuszała ich do ujawniania majątków. Zresztą nie tylko ich.
"Majątki prezydenta, premiera, ministrów, szefa CBA, ABW, NIK, ZUS, NFZ, regionalnych izb obrachunkowych, samorządowych kolegiów odwoławczych, inspekcji sanitarnych czy budowlanych powinny być jawne" - wylicza Pitera w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Minister do walki z korupcją idzie też o krok dalej. Chce zaostrzyć kary za kłamstwa w oświadczeniach majątkowych. "Polityk nie ponosi żadnej odpowiedzialności karnej. Teraz będzie miał sprawę w prokuraturze" - zapowiada.
Nie wiadomo tylko, jak na ten pomysł zareaguje prokuratura. Podobne sprawy trafiały już przecież do prokuratury i kończyły się umorzeniem. Jak choćby przypadek Wandy i Stanisława Łyżwińskich, którzy w poprzedniej kadencji bezprawnie pobierali z sejmowej kasy pieniądze za paliwo, chociaż nie mieli samochodu. Gdy sprawę wyciągnęli dziennikarze, Łyżwińscy szybko pieniądze oddali, a prokuratorzy rozłożyli ręce i umorzyli postępowanie.