Senat we wtorek wieczorem odrzucił ustawę ws. głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020 r. Teraz wnioskiem Senatu zajmie się Sejmu.

Do odrzucenia w Sejmie stanowiska Senatu wymagana jest bezwzględna większość głosów - o jeden głos więcej, niż wszystkich pozostałych głosów (przeciw i wstrzymujących się). Obecnie klub PiS liczy 235 posłów, spośród których 18 to posłowie koalicyjnego Porozumienia.

Reklama

Szef klubu Koalicji Obywatelskiej został zapytany przez dziennikarzy w Sejmie, czy posłowie KO stawią się na głosowania nad stanowiskiem Senatu dotyczącym ustawy o głosowaniu korespondencyjnym. Zdecydowana większość posłów będzie tutaj w Sejmie. Jeżeli będzie kilka przypadków z przyczyn losowanych, to będą oni przed swoimi tabletami, natomiast ja zarządziłem mobilizację i wszyscy przyjeżdżają do Sejmu - odpowiedział Budka.

Na pytanie, czy wiadomo już kiedy odbędzie się głosowanie w Sejmie nad tym punktem, odpowiedział, że zgodnie z harmonogramem Izby będzie to czwartek w godzinach przedpołudniowych.

Budka pytany, czy opozycja przystałaby na propozycję wyborów prezydenckich 23 maja, odpowiedział, że wybory muszą być uczciwe i bezpieczne. 23 maja, jak wszyscy wiemy, o czym mówił pan minister (zdrowia, Łukasz) Szumowski, wybory nie mogą się odbyć z uwagi na wielkie niebezpieczeństwo epidemiczne - podkreślił.

Wybory muszą być powszechne - 23 maja kilkaset tysięcy Polaków przebywających zagranicą nie będzie mogło oddać swojego głosu - zauważył polityk. Wybory również muszą gwarantować każdemu, kto w dniu wyborów kończy 35 rok życia, żeby mógł wziąć w nich udział. Przesunięcie o dwa tygodnie daty wyborów powoduje, że ponad 20 tys. obywateli traci wbrew konstytucji bierne prawo wyborcze. Dlatego zwróciłem się z pytaniami do Państwowej Komisji Wyborczej o wyjaśnienie tych wątpliwości - poinformował szef PO.

Dodał, że nie chce mu się wierzyć, że w ciągu 14 dni można by odbudować proces wyborczy i zorganizować wybory tak, żeby osoby przebywające zagranicą miały zagwarantowane wzięcie w nich udziału.

Budka pytany co jeśli wybory prezydencki się odbędą i Sąd Najwyższy uzna ich ważność. To nie będą wybory - podkreślił szef KO. Mamy przygotowany wariant "B", czyli masowe protesty wyborcze z argumentacją prawną - zapowiedział.