Sprawę Jolanty Lange przypomniał portal niedziela.pl w artykule zatytułowanym "Miliony od Trzaskowskiego dla byłej agentki". W artykule opisano współpracę ratusza z kierowaną przez nią Fundacją Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Pro Humanum. Lange, wcześniej nazywała się Gontarczyk i współpracowała ze Służbą Bezpieczeństwa PRL.
Trzaskowski zapytany o tę sprawę na wtorkowej konferencji prasowej podkreślił, że nie jest "cenzorem".
Nie prześwietlam przeszłości wszystkich, którzy otrzymują wsparcie ratusza, zwłaszcza w procedurach konkursowych, którzy dostają pieniądze na bardzo różne cele. Również cele dotyczące właśnie działalności obywatelskiej - oświadczył.
Prezydent stolicy zaznaczył, że Warszawa poprzez procedury konkursowe wspiera setki fundacji i inicjatyw różnego rodzaju. I bardzo dobrze, dlatego że rząd wycofuje wsparcie dla bardzo wielu organizacji pozarządowych - dodał.
Nie jestem cenzorem, którego zadaniem jest prześwietlanie życia ludzkiego albo cenzorowanie np. przeróżnego rodzaju wydarzeń artystycznych i kulturalnych. Decyzje zapadają w procedurach konkursowych i podejmują je specjaliści- podkreślił.
Trzaskowski dopytywany, czy nie zna przeszłości Jolanty Lange, odparł: Gdybym ja chciał znać przeszłość wszystkich ludzi, którzy współpracują z m.st. Warszawa, to niczym innym bym się nie musiał zajmować.
Ja się zajmuję zarządzeniem miasta. Ja nie aspiruję, tak jak politycy PiS-u, do budowania inkwizycji, do budowania tego typu instytucji, które zajmują się prześwietlaniem życia ludzi - powiedział.
Portal niedziela.pl zaznacza, że w grudniu decyzją prezydenta stolicy została przyznana dotacja 1 850 000 złotych na Prowadzenie Centrum Wielokulturowego w Warszawie, którego głównym operatorem jest fundacja Jolanty Lange.
"Prawie dwa miliony złotych publicznych pieniędzy przeznaczone jest na +działalność na rzecz integracji cudzoziemców, upowszechniania i ochrony wolności i praw człowieka oraz swobód obywatelskich, a także działań wspomagających rozwój demokracji w latach 2019-2022+. Tych pieniędzy może być znacznie więcej, bo przeglądając umowy między Pro Humanum a warszawskim ratuszem z poprzednich lat oprócz głównej umowy na prowadzenie "Centrum" były także dotacje na mniejsze projekty" - pisze niedziela.pl.
Lange wraz z mężem Andrzejem Gontarczykiem w przeszłości mieli inwigilować twórcę Ruchu Światło-Życie Sługę Bożego księdza Franciszka Blachnickiego. Według ustaleń historyków małżeństwo miało też spotkać się z księdzem na kilka godzin przed tym, jak zmarł w 1987 r. w niemieckim Carlsbergu.
W kwietniu br. katowicki IPN podjął umorzone w 2006 r. śledztwo w sprawie śmierci księdza. Śledztwo to umorzono z uwagi na brak podstaw do ustalenia, iż nastąpiła ona w wyniku działania osób trzecich. Podjęto je na nowo, ponieważ - jak wyjaśniła Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu - zaistniała konieczność weryfikacji danych, które nie były znane w 2006 roku.
Sprawę Lange niektóre media opisywały również przy okazji Warszawskich Dni Różnorodności w ubiegłym roku. Liderem organizacji wydarzeń w ramach akcji była wówczas właśnie Pro Humanum. Zarząd fundacji, w reakcji na pojawiające się wtedy artykuły, wydał oświadczenie, w którym sprzeciwiał się "kampanii oszczerstw pod adresem" prezes.