Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział w sobotę, że w poniedziałek zostanie złożony wniosek do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o podjęcie formalnych prac nad wypowiedzeniem tzw. konwencji stambulskiej.
Wiceminister infrastruktury Marcin Horała (PiS) pytany w niedzielę w TVN24 czy jest decyzja o wypowiedzeniu konwencji odparł, że nie jest członkiem komitetu politycznego partii, ale - dodał - "na pewno to wypowiedzenie konwencji stambulskiej jest bardzo poważnie rozważane". - Zbadamy dokładnie różne aspekty prawne tego i jeżeli ta analiza wykaże, że można spokojnie konwencję wypowiedzieć, to pewnie tak się stanie - podkreślił.
Jak zauważył, jest sporo państw europejskich, które konwencji stambulskiej nie ratyfikowały. - Bułgaria, Czechy, Węgry, Litwa, Łotwa, Słowacja i Wielka Brytania - i jakiejś katastrofy w tych państwach z tego powodu nie ma - zaznaczył Horała. Dodał, że ewentualne wypowiedzenie konwencji nie oznacza osłabienia ochrony prawnej kobiet, czy "to że jakoś legalna będzie przemoc wobec kobiet". - Przemoc jakakolwiek w Polsce jest nielegalna, jest karana, to jest przestępstwo opisane w Kodeksie karnym i nic w tym zakresie się nie zmieni - zapewnił Horała.
Jego zdaniem konwencja stambulska "biorąc na sztandar szczytną sprawę zapobiegania przemocy domowej jednocześnie przy tej okazji sprzedaje określoną ideologię, pojęcie chociażby płci kulturowej".
Andrzej Halicki (KO) ocenił w TVN24, że mówienie o wypowiedzeniu tej konwencji "stawia nas, polski rząd w jak najgorszym świetle". - Coś, co jest oczywistością, wy negujecie. Negujecie prawa do tego, by kobiety mogły czuć się bezpieczne, stajecie po stronie zbrodniarzy, którzy stawiają siebie ponad prawem i uważają, że mogą w swoim domu robić wszystko co chcą, łącznie z przemocą domową - podkreślił poseł KO.
- Bezczelne kłamstwo pan teraz mówi - oświadczył Horała. - Mówienie, że bez konwencji stambulskiej, jeżeli byśmy ją wypowiedzieli, w Polsce nie będą chronione kobiety, czy że będzie dopuszczalna jakaś przemoc wobec kobiet, to piramidalne kłamstwo - podkreślił. Jak dodał, to wszystko znajduje się w polskim prawie. - Konwencja była ratyfikowana w 2015 r., czyli co? W roku 2013 r. w Polsce pod rządami PO była dopuszczalna przemoc domowa wobec kobiet, według pana logiki, bo wtedy konwencja stambulska w Polsce nie obowiązywała - ripostował polityk PiS.
Włodzimierz Czarzasty (Lewica) mówił, że jak słucha tej "pisowskiej ściemy w sprawie konwencji, to jest przerażony". - To jest konwencja antyprzemocowa, w niej się mówi, że kobieta nie powinna być bita, gwałcona, że w domu nie powinno się bić kobiety ani z otwartej, ani z zamkniętej pięści. Żeby nie była plakatów pt. "bo zupa była za słona", w związku z tym dostałaś w łeb. Żeby nie była zgwałcona, żeby był monitoring wszystkich tego typu przestępstw, żeby nie było upowszechnianej pornografii dziecięcej. Dlaczego jesteście przeciwko tej konwencji? Bo jesteście za tym politycznie, żeby kobieta dostawała w łeb, żeby mogła być pobita, żeby dzieci (...) mogły oglądać pornografię dziecięcą, żeby przemoc domowa mogła funkcjonować - ocenił Czarzasty.
- To jest filozofia dulszczyzny, zakłamania i żadnych tu gender nie wprowadzajcie i bzdur. Jesteście po prostu za tym, żeby babki dostawały po twarzy i w brzuch, żeby dzieci dostawały po twarzy i w brzuch - dodał wicemarszałek Sejmu.
- To jest po prostu ideologiczna bzdura, którą opowiadacie. Naprawdę wymioty, wymioty i jeszcze raz wymioty jak na to patrzę. Ubieracie to w jakieś gender, w jakiś historie, niestworzone argumentacje ideologiczne dopasowujecie, bo wszystko musi być według was. Rodzina to powinna być rodzina katolicka, to powinien być ślub kościelny, to powinna być cisza w murach domowych i jak mąż żonę tam już kopie, gwałci, to nie jest wasza sprawa, bo to jest wasz po prostu subtelny, cudowny klimacik - zaznaczył.
Horała ocenił: To jest skandal, to są obrzydliwe kłamstwa. - Tak jest, panie Horała. To niech mnie pan poda do sądu, jak panu się to nie podoba - odparł Czarzasty.
O zapowiedź wypowiedzenia konwencji stambulskiej politycy byli też pytani w Polsat News. Marcin Kierwiński (KO) stwierdził, że nikomu o zdrowych zmysłach nie przyjdzie do głowy wypowiadanie konwencji, która ma pomagać walce z przemocą wobec kobiet i rodziny. - Rząd, który teoretycznie ma na sztandarach hasło pomocy rodzinie, nie może się tak antyrodzinnie zachowywać. Byłoby to dla mnie bardzo niezrozumiałe. Ale nie pierwszy raz pod płaszczykiem walki z jakąś mityczną ideologią rząd PiS zachowuje się nierozważnie i głupio - mówił Kierwiński.
Minister środowiska, polityk Solidarnej Polski Michał Woś zwracał uwagę, że Polska ma jeden z najwyższych poziomów ochrony antyprzemocowej, m.in. dzięki rządom Zjednoczonej Prawicy. Wskazał, że ministerstwo sprawiedliwości stworzyło ustawę antyprzemocową. - Zaostrzyliśmy kary, doprowadziliśmy do systemu, gdzie w czasach PO na pomoc choćby ofiarom przestępstw, pomoc kobietom przeznaczano na 12 mln, teraz to jest, no, grubo pod 100 mln podchodzi rocznie - mówił.
Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski stwierdził, że "PiS robi wszystko, żeby przyzwolić w Polsce na to, że kobieta może być bita, dzieci mogą być bite". - To jest obrzydliwe kłamstwo, co pan mówi i absolutnie trzeba protestować - ripostował Woś.
- PiS chce przyzwalać poprzez wymówienie konwencji na bicie w rodzinach, nie chce ścigać przestępców - dodał Gawkowski. - Wypowiadanie jej jest po prostu głupie - ocenił polityk Lewicy.
- Przestrzegam przed kłamstwami Lewicy. To jest bardzo chamski po prostu sposób, w jaki Lewica próbuje unieważnić argumenty konserwatystów - stwierdził poseł Konfederacji Krzysztof Bosak. - Nie chamskie, prawdziwe - wtrącił Gawkowski. - Obrzydliwe - uznał Woś. - Chamskie jest sugerowanie, że ludzie o konserwatywnych poglądach są gotowi akceptować przemoc wobec kogokolwiek. To jest całkowita nieprawda - podkreślił Bosak.
- Od konwencji stambulskiej ani jednej ofierze przemocy w Polsce nie stało się lepiej, dlatego że odpowiedzialność za to spoczywa na polskiej policji, polskich sądach, prokuraturze. Tu trzeba zmieniać procedury, robić odpowiednie szkolenia, trzeba uświadamiać o problemie. Przede wszystkim my jako Polacy nie możemy być nigdy obojętni, jeżeli gdzieś w sąsiednim mieszkaniu dochodzi do przemocy, albo jakieś posiniaczone dziecko przychodzi do szkoły, ale udajemy że tematu nie ma - dodał Bosak.
Według niego obojętność społeczna i brak wrażliwości jest największym problemem, a dokumenty międzynarodowe, to instrument wpływu na nasz system prawny. Zdaniem Bosaka konwencja stambulska jest bez wątpienia wpisaniem do prawa międzynarodowego wprost programu lewicowego i feministycznego, w którym "wszystkiemu jest winna tradycyjna rodzina, religia albo mężczyźni". - Natomiast nie ma tam ani słowa o narkotykach, alkoholu, o przestępczości, o uzależnieniach - dodał.
Wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS) pytany wprost, czy konwencja stambulska zostanie wypowiedziana, odparł: Mam problem z tą kwestią, bo przecież nie ma jeszcze cały czas oficjalnego stanowiska polskiego rządu. Poczekajmy jeszcze, w jakim kierunku rozwinie się ta sytuacja. Ja widzę pewną debatę wewnątrz Zjednoczonej Prawicy.
Przyznał jednocześnie, że zgadza się z tym, o czym mówili Woś oraz Bosak, iż trzeba się zastanowić czy "instrumentami prawa wewnątrzkrajowego nie osiągamy znacznie lepszych efektów w tym obszarze walki z przemocą, ochrony kobiet niż wiele krajów europejskich, które próbują być tutaj autorytetami w tym zakresie".
Konwencja Rady Europy z 2011 r. o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja stambulska) ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze. Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r., a ratyfikowała - w 2015 r.