Donalda Tuska pytano o tarczę po posiedzeniu rządu, gdzie ta sprawa była omawiana. Premier odpowiedział, że rozmowy z USA nie utknęły, ale on jest twardym negocjatorem i oczekiwałby, żeby nikt mu w tym nie przeszkadzał.

Reklama

"Wolałbym, żeby prezydent pomagał w negocjacjach, a nie naciskał na rząd" - oświadczył Tusk. I pouczył prezydenta, by w swoich działaniach "prezentował polski interes".

"Zależałoby mi na tym, żeby ewentualna instalacja tarczy antyrakietowej zwiększyła bezpieczeństwo Polski" - deklarował też szef rządu. Bo jego zdaniem, bezpieczeństwo większego sojusznika powinno zwiększać też bezpieczeństwo mniejszego partnera.

Pytany o zapowiedź prezydenta, który w DZIENNIKU powiedział, że nie podpisze ratyfikacji traktatu lizbońskiego, Tusk powiedział, że wierzy, iż prezydent przymyśli deklarację i zmieni zdanie, bo nie tak buduje się pozycję Polski w Europie.

"Kaczyński może być dla mnie niemiły, ale nie powinien być niemiły dla Polaków i dla swego dzieła. Zwłaszcza, że prezydent sam wynegcjonował traktat" - Tusk nie szczędził Kaczyńskiemu słów krytyki.

Szef rządu podkreślał kilkakrotnie, że możemy mniej osiągnąć, będąc w pozycji dwuznacznego partnera. "Te państwa, które kwestionują traktat, same stawiają się w niekorzystnej pozycji" - argumentował Donald Tusk, uznając zapowiedź prezydenta za niefortunną.