"To może być kluczowe dla sprawy" - sygnalizowała nieoficjalnie kancelaria premiera w sprawie rozmowy premiera z Cheneyem.
Jaki jest jej efekt? Oficjalny komunikat w sprawie naszego stanowiska rząd ma ogłosić dzisiaj. "Porozumienie jest możliwe, ale jest wciąż wiele poważnych spraw do negocjacji " - usłyszał DZIENNIK nieoficjalnie od jednego z ministrów.
"Bardzo zaszkodziła szefowa prezydenckiej kancelarii Anna Fotyga. Przez jej wizytę Amerykanie chcieli zakończyć negocjacje bez sprawy, na której nam bardzo zależało" - twierdzi osoba z bliskiego otoczenia Tuska. Pierwszy poinformował o tym dziennik.pl . Pojawiły się spekulacje, że chodzi o system przeciwrakietowy Patriot, na który Polska mocno naciskała w zamian za zgodę na budowę tarczy.
"To ohydne, podłe kłamstwo. Przeciwnie, to pani Anna Fotyga uniemożliwiła niektórym czynnikom blokowanie porozumienia" - oburzał się w TVN 24 na sugestie rządu prezydencki minister Michał Kamiński. I krytykował, że rząd przez cały dzień nie konsultował się w sprawie tarczy z prezydentem. "Teraz tak naprawdę toczy się przepychanka, która ze stron będzie mogła ogłosić swój sukces" - ocenia spór na linii rząd - Pałac Prezydencki osoba zbliżona do zespołu naszych negocjatorów.
Rząd znalazł się wyraźnie pod presją po przeciekach, jakie wypłynęły w środę wieczorem z amerykańskiego Departmentu Stanu. Nieoficjalny komunikat, który powtórzyły światowe agencje, był jasny: Polska zgadza się wstępnie na ofertę USA.
"Amerykanie, próbując nieoficjalnymi kanałami ogłosić koniec rozmów, stosują typową negocjacyjną zagrywkę: chcą nas przyprzeć do muru" - mówi jeden z polskich dyplomatów. Co na to Polska? Premier i ministrowie milczeli. Rząd od rana upowszechniał tylko jeden sygnał: dla nas sprawa jest cały czas w toku. "Nie jesteśmy jeszcze na finiszu. Negocjacje trwają. Wyjaśniło się kilka znaczących spraw" - przekonywał jedynie szef MON Bogdan Klich rano w Radiu Zet.
Przez cały dzień za drzwiami kancelarii Donalda Tuska trwały gorączkowe narady, konsultacje i analiza krok po kroku warunków zaproponowanych przez Amerykanów. Na jakieś konkrety wszyscy liczyli po rozmowie premiera i szefa MSZ z amerykańskim ambasadorem USA Victorem Ashem. Po niespełna godzinnej rozmowie nie padły jednak deklaracje z żadnej ze stron. Do dziennikarzy wyszedł jedynie rzecznik ambasadora. "Ambasador i premier odbyli bardzo udaną rozmowę o tarczy antyrakietowej, Iraku i Afganistanie. Takie rozmowy między przyjaciółmi to rzecz naturalna" - mówił uśmiechnięty i wyluzowany.
Bombardowane przez dziennikarzy polskie służby informacyjne nie miały żadnego komunikatu. W tym czasie wszyscy bowiem, którzy mieli jakieś informacje, byli już w kancelarii premiera. Do Tuska i Sikorskiego dołączył wczesnym popołudniem szef MON Bogdan Klich. Wezwani zostali wszyscy uczestniczący w negocjacjach na czele z głównym negocjatorem, wiceszefem MSZ Witoldem Waszczykowskim.
"W jakimś sensie nasze wstępne oczekiwania zostały przez Amerykanów uwzględnione, ale to jest naprawdę jeszcze bardzo trudne" - mówiła lakonicznie i bez optymizmu dociskana przez DZIENNIK osoba z rządu.