Bielan pytany był w Polsat News, czy w kontekście sprzeciwu Solidarnej Polski wobec ratyfikacji decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE, a w konsekwencji Funduszu Odbudowy i Krajowego Planu Odbudowy, nie rysuje się scenariusz wcześniejszych wyborów parlamentarnych.

Reklama

Przyspieszone wybory?

Plotki dotyczące przyspieszonych wyborów pojawiały się w polskim parlamencie niezależnie od kadencji chyba regularnie co kilka miesięcy. Oczywiście zawsze teoretycznie jest taka możliwość, natomiast ja nie widzę w tej chwili wielkiego prawdopodobieństwa dla tego rozwiązania - powiedział europoseł.

Pamiętajmy, jakie są drogi do rozwiązania parlamentu - to jest nieuchwalenie budżetu, a my mamy już uchwalony budżet na rok 2021. To jest podanie rządu do dymisji - nie widzę żadnej potrzeby, by rząd podawał się do dymisji - wyliczał polityk. Dodał też, że "nie widzi w tej chwili sił w parlamencie, które byłyby zainteresowane przyspieszonymi wyborami", bo opozycja ma, według niego, pewien rozgardiasz po swojej stronie".

Reklama

Pytany, czy wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński oczekuje od Solidarnej Polski poparcia ws. Krajowego Planu Odbudowy po linii rządu, czy też daje SP wolną rękę, odparł, że nie uczestniczy w rozmowach PiS z Solidarną Polską. Wiemy, że to jest ważny dokument i dobrze byłoby, gdyby cała koalicja rządowa go poparła, choć wiemy też, że od samego początku, od grudnia, od powrotu pana premiera Mateusza Morawickiego z Brukseli koledzy z Solidarnej Polski przedstawiają tu swoje zastrzeżenia i wątpliwości - powiedział Bielan.

Niemniej jednak, biorąc pod uwagę stanowiska pozostałych klubów parlamentarnych i wagę tego dokumentu, myślę, że nie będzie większego problemu z ratyfikacją tej umowy w parlamencie - ocenił. Pytany, na którą formację opozycyjną liczy, odparł: Pamiętajmy, jakie byłyby konsekwencje nieprzyjęcia tej umowy, tą konsekwencją byłoby niewdrożenie europejskiego Planu Odbudowy w całej UE, nie chce mi się wierzyć, by ugrupowania opozycyjne głosowały w związku z tym przeciwko.

W grudniu ub.r. przywódcy państw UE porozumieli się ws. wieloletniego budżetu Unii na lata 2021-2027 oraz Funduszu Odbudowy gospodarek państw członkowskich po epidemii COVID-19. W ramach unijnego Funduszu Odbudowy Polska będzie miała do dyspozycji ponad 57 mld euro. Podstawą do sięgnięcia po te środki będzie Krajowy Plan Odbudowy (KPO), który musi przygotować każde państwo członkowskie i przedstawić KE do końca kwietnia. Przygotowany przez rząd KPO przewiduje skierowanie na inwestycje 23,9 mld euro w ramach bezzwrotnych dotacji oraz 34,2 mld euro w formie pożyczek.

Obecnie ratyfikacji przez parlamenty narodowe wymaga decyzja o zwiększeniu zasobów własnych UE, by możliwe było uruchomienie Funduszu Odbudowy. Rząd zajmował się projektem ustawy w tej sprawie, ale go nie przyjął. Politycy Solidarnej Polski, w tym minister sprawiedliwości i lider SP Zbigniew Ziobro, publicznie zgłaszali wątpliwości dotyczące ratyfikacji decyzji ws zwiększenia zasobów własnych UE.

Wiceminister sprawiedliwości, polityk Solidarnej Polski Michał Woś mówił w poniedziałek, że ratyfikacja będzie oznaczać zgodę "na zaciąganie przez Unię Europejską, a tego dotychczas nie było, miliardowych pożyczek, które Polska będzie musiała niejako żyrować na poczet innych państw" oraz spowoduje przesunięcie "gigantycznej części decyzyjności z Warszawy do Brukseli".