O tym, że sytuacja na polsko-białoruskiej granicy nie stanie się kolejnym rozdziałem w sporze rządu z Brukselą, przesądziła komisarz ds. migracyjnych Ylva Johansson. Cytując swój wywiad dla "New York Timesa”, napisała na Twitterze: Obszar między polską a białoruską granicą nie jest kwestią migracyjną, ale elementem agresji Łukaszenki wobec Polski, Litwy i Łotwy, której celem jest zdestabilizowanie UE.
Polski rząd może więc liczyć na wsparcie Unii. Pytanie, jak do sprawy podejdą europejskie trybunały, jeśli przyjdzie im orzekać zgodność tego przypadku z konwencjami i dyrektywami. Wielu prawników alarmuje, że działania rządu nie są z nimi zgodne. Podobnego zdania jest rzecznik praw obywatelskich (RPO) Marcin Wiącek, który w liście do szefa MSW Mariusza Kamińskiego uznał zmiany w tzw. rozporządzeniu granicznym za niezgodne z konwencją genewską w sprawie uchodźców i konstytucją. Umożliwiają one zawracanie obcokrajowców, którzy już przekroczyli granicę. Ta kontrowersyjna praktyka jest określana jako "pushback” i od początku sierpnia jest też stosowana przez Litwę.