"FAZ", zauważając, że spór o rządy prawa w poszczególnych państwach członkowskich trudno oddzielić od debaty na temat obecnych i przyszłych kompetencji instytucji unijnych, pyta czy minister słyszał już o nowej umowie koalicyjnej w Berlinie, która wzywa do "konwencji konstytucyjnej" dla UE i "dalszego rozwoju w kierunku federalnego państwa europejskiego"?
Ziobro odpowiada: To potwierdza moje ostrzeżenia. Celem ma być europejskie superpaństwo, zarządzane przez unijny establishment. W sporze UE z Warszawą nie chodzi o praworządność, chodzi o to, by Polska podporządkowała się projektom niebezpiecznym dla naszej wspólnoty w Europie. Temu celowi służy także rozpoczynający się właśnie szantaż ekonomiczny Polski.
Minister Ziobro przypomina, że już w 2005 roku próbowano przyjąć unijną konstytucję, ale Francuzi i Holendrzy uniemożliwili to w referendach. Polacy nie chcą, by ich kraj stał się państwem federalnym UE. Wielu innych Europejczyków też tego nie chce. Konsekwencją byłoby bowiem zniwelowanie różnic kulturowych i narzucenie jednolitej polityki w niemal wszystkich dziedzinach - powiedział.
Przypominając, że Trybunał Sprawiedliwości UE nałożył na Polskę kary pieniężne w łącznej wysokości 1,5 mln euro dziennie w związku z dwiema kwestiami: pierwsza dotyczy wydobycia węgla brunatnego w Turowie, druga - Izby Dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym w Polsce, "FAZ" interesuje się, czy Polska zapłaci karę?
Nie - odpowiada Ziobro i tłumaczy: TSUE przekroczył swoje kompetencje. Trybunał próbuje zawiesić część konstytucyjnego organu państwa członkowskiego, w tym przypadku Sąd Najwyższy"
Czy można sobie wyobrazić, żeby TSUE zawiesił wkrótce Federalny Trybunał Sprawiedliwości? Przecież jego sędziowie są powoływani wyłącznie przez polityków. Czy zatem Bundestag może powoływać sędziów, a polski parlament nie? To narusza równe traktowanie państw członkowskich - kontynuuje.
Odnosząc się do kwestii wydobycia węgla brunatnego w Turowie, minister mówi, że TSUE domaga się wstrzymania wydobycia, nie wydając jeszcze orzeczenia.
Oznaczałoby to również zamknięcie pobliskiej elektrowni, która dostarcza energię elektryczną dla czterech milionów odbiorców, a także likwidację tysięcy miejsc pracy - wyjaśnia.
"FAZ" wtrąca, że jeśli jednak Warszawa nie zapłaci, konsekwencją będzie prawdopodobnie odliczenie tych kwot od funduszy unijnych przeznaczonych dla Polski w przyszłości.
Ziobro odpowiada, że procedura ta ponownie podkreśliłaby "przymusowy charakter" i tym samym bardziej pasowałaby do koncepcji rządu niż przekazanie środków. "Suwerenność nie jest na sprzedaż", to linia Warszawy na najbliższą przyszłość - oznajmia minister.
Ziobro: Jeśli Polska nie dostanie tych pieniędzy...
"FAZ" pisze, że jednym z obszarów, w których Polska może ponieść znacznie większe straty, jest fundusz odbudowy związany z pandemią koronawirusa; w tym przypadku pomoc warta 4,7 mld euro może zostać rychło wstrzymana, ponieważ Bruksela nadal dopatruje się uchybień w praworządności.
Ziobro komentuje, że "jeśli Polska nie dostanie tych pieniędzy, to będzie to oznaczało: UE złamała dane słowo. Zobowiązała się ona do niestosowania nowego mechanizmu warunkowości do czasu wydania opinii przez TSUE w tej sprawie. Pod koniec 2020 roku zażądałem od premiera Polski, aby zablokował ten mechanizm swoim wetem. A teraz UE wysyła do Polaków taki komunikat: jeśli poprzecie ten rząd, nie dostaniecie od nas żadnych pieniędzy".
"FAZ" przypomina, że szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała w październiku, w jakich kwestiach Polska będzie musiała ustąpić, by mimo wszystko osiągnąć kompromis z Brukselą w sporze sądowym: "demontaż izby dyscyplinarnej, demontaż reżimu dyscyplinarnego i przywrócenie do pracy sędziów, którzy zostali bezprawnie zwolnieni". Gazeta zauważa, że szczególnie spełnienie pierwszego i trzeciego punktu można łatwo sprawdzić; te dwie kwestie wydają się również najważniejsze dla Brukseli. "FAZ" odnotowuje, że jeśli chodzi o izbę dyscyplinarną, to Ziobro wyjaśnia, że kwestia jest nadal "w trakcie rozmów z prezydentem".
Dziennik przekazuje, że o ewentualnym przywróceniu sędziów do pracy minister mówi: Żądanie pani von der Leyen oznacza konieczność uchylenia około 600 wyroków Izby Dyscyplinarnej dotyczących sędziów w kraju. "FAZ" podaje, że Ziobro uważa, że większość z tych sędziów została zawieszona za poważne przestępstwa i że spełnienie żądania spowoduje wstrząs w Polsce.
Gazeta pisze, że o przypadku sędziego Igora Tulei Ziobro wyjaśnia, że odmówił on niektórym sędziom mianowanym przez Krajową Radę Sądownictwa statusu niezawisłych sędziów. Tuleya odmawia 1500 sędziom, którzy wydali setki tysięcy wyroków, prawa do wymierzania sprawiedliwości - cytuje "FAZ" ministra i dodaje, że zdaniem Ziobry coś takiego nie byłoby tolerowane w żadnym kraju i mogłoby doprowadzić do anarchii w sądownictwie.
Dziennik zauważa, że rząd Polski "poprzez swoje reformy wprowadził dużą niepewność w sądownictwie. Przewidział to ówczesny szef konserwatywnego, czyli prorządowego think tanku Klub Jagielloński, Krzysztof Mazur. Już wiele lat temu pisał, że temu rządowi uda się rozmontować istniejący system, ale nie uda się zbudować nowego".
"FAZ" informuje, że minister sprawiedliwości komentuje to następująco: Problemem nie jest nasz brak determinacji w procesach reformatorskich, ale opór wobec nich ze strony środowiska sędziowskiego, które - jak powiedziała sędzia - uważało się za nietykalną, nadzwyczajną kastę.
Czy cały ten spór z UE jest dla Polski warty zachodu i czy członkostwo w UE jeszcze się opłaca? - pyta dziennik i zauważa, że Ziobro wskazuje na politykę klimatyczną i energetyczną: Polacy potrafią liczyć. Program Fit for 55 kosztowałby samą polską energetykę ponad 400 mld zł do 2030 roku. A cała nasza transformacja energetyczna (kosztowałaby) do dwóch bilionów złotych. Unijne fundusze strukturalne, które mamy otrzymać w ciągu 7 lat, wyniosą 350 mld zł po odliczeniu składki członkowskiej. UE nie jest św. Mikołajem, jest coraz bardziej komornikiem. A duże firmy z zachodnich krajów UE prawie w ogóle nie płacą tu podatków. Wielkie sieci zrujnowały polski handel detaliczny.