Terlecki był pytany w poniedziałek w Sejmie przez dziennikarzy o niedawną wypowiedź prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego dotyczącą misji pokojowej NATO na Ukrainie, której wysłanie, podczas wizyty w Kijowie, zaproponował wicepremier Jarosław Kaczyński.
Na uwagę, że prezydent Zełenski skrytykował propozycję Jarosława Kaczyńskiego, oświadczając, że nie do końca ją rozumie, gdyż nie jest mu potrzebny "zamrożony konflikt" na Ukrainie, Terlecki zastrzegł, że jest to "nadinterpretacja" wypowiedzi ukraińskiego prezydenta.
To nie był pomysł na zamrożenie konfliktu. To był pomysł na to, żeby uruchomić korytarze humanitarne, żeby można było ewakuować ludność cywilną - wyjaśnił. Ocenił, że do tego potrzebne jest właśnie "działanie zewnętrzne", ponieważ Rosjanie ostrzeliwują te korytarze. - I taka misja pokojowa mogłaby temu przeciwdziałać, tzn. np. mogłaby zabezpieczyć te korytarze humanitarne - dodał.
Odnosząc się do słów prezydenta Ukrainy, Terlecki wyjaśnił, że Zełenski nie chce zamrożenia konfliktu w takim znaczeniu, że Ukraina zostałaby np. podzielona na część, która zostałaby przyłączona do Rosji, bądź uzyskałaby jakiś status państwa "marionetkowego", i na drugą część, która by pozostałaby niezależna. - Jest jasne, że władze Ukrainy nie wyobrażają sobie takiego rozwiązania i takiego zakończenia konfliktu - podkreślił.
Wsparcie Ukrainy
Pytany, czy być może prezes PiS Jarosław Kaczyński nie do końca wyjaśnił, o co mu chodzi, przedstawiając swój pomysł, Terlecki powiedział, że "chodzi o to, żeby znaleźć jakiś sposób - to był jeden z możliwych - żeby wesprzeć Ukrainę w sytuacji, w jakiej się znalazła, żeby nie była pozostawiona sama sobie".
Dopytywany, czy w zaistniałej sytuacji, pomysł ten jest już nieaktualny, Terlecki zaprzeczył. - Nie. Ten pomysł jest jedną z koncepcji, które mają pomóc Ukrainie - zapewnił. Przypomniał przy tym, że Ukraina domaga się różnych form pomocy, w tym m.in. dostarczenia jej broni ciężkiej, w tym samolotów i czołgów, albo zamknięcia przestrzeni powietrznej.
Prezydent Ukrainy był pytany o polską propozycję sił pokojowych NATO na Ukrainie. - Kiedy tylko zaczęła się inwazja, kiedy były zagrożenia związane z naszymi elektrowniami atomowymi, z innymi zakładami o znaczeniu strategicznym, proponowaliśmy zaproszenie dla obecności tam sił pokojowych, takich czy innych. Ale na razie się nie doczekaliśmy - powiedział. Zełenski dodał, że wprowadzenie sił pokojowych na Ukrainę jest pomysłem Polski i że "na razie nie do końca rozumie" tę propozycję. "Na spotkaniu z polskimi kolegami wyjaśniłem, że nie jest nam potrzebny zamrożony konflikt na terytorium naszego państwa" - powiedział.