Do wybuchu w Przewodowie w woj. lubelskim doszło we wtorek, w dniu, w którym siły rosyjskie przeprowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę. Na teren suszarni zbóż we wsi Przewodów, leżącej blisko granicy z Ukrainą, spadła rakieta - jak później informowały polskie władze - najprawdopodobniej ukraińskiej obrony powietrznej, doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków. Podkreślono, że wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta była wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia w sobotę politycy byli pytani o tę sytuację.

Reklama

"Polska opinia publiczna oczekuje przeprosin"

Mamy informacje, które mówią o tym, że była to rakieta ukraińska. Teraz jest tylko kwestia dokończenia śledztwa i ustalenie wspólnej wersji, bo Ukraina nie godzi się z wersją, którą prezentuje NATO i Polska - powiedział poseł Lewicy Maciej Gdula. Jak zaznaczył, "rząd powinien jak najszybciej zakończyć to śledztwo i żeby strona ukraińska uznała nasze argumenty. One są raczej mocne" - powiedział.

Reklama

Jego zdaniem powinno nastąpić "jakieś wyrażenie ubolewania i przeprosiny ze strony ukraińskiej". Rozumiem, że oni są na wojnie, że się bronią i mają do tego prawo, wspieramy ich, ale jednocześnie myślę, że polska opinia publiczna oczekuje takich przeprosin – powiedział poseł Lewicy.

Na uwagę prowadzącej rozmowę dziennikarki, że winy Ukraińców nie było, Gdula zaznaczył, że "była to ukraińska rakieta". Wszyscy kibicujemy Ukrainie, wszyscy ją wspieramy - zapewnił. Tutaj niezwykle istotne jest to, że jak nawet zrobimy przez przypadek rzecz nieprzyjemną dla kogoś innego czy nieintencjonalnie spowodujemy wypadek, to przepraszamy. W tym wypadku jest podobnie - ocenił polityk.

"Nie powinniśmy obwiniać Ukraińców"

Wiceminister kultury Jarosław Sellin podkreślił natomiast, że "jeżeli się potwierdzą informacje, że obronna rakieta ukraińska spadła na terytoriom Polski i doprowadziła do tego nieszczęścia, to w gruncie rzeczy Ukraińców obwiniać nie można". Obwiniać trzeba Rosję – podkreśli wiceszef MKiDN.

Zaznaczył, że "Ukraińcy nie wystrzeliwaliby żadnych rakiet obronnych, w dodatku starej konstrukcji, gdyby nie pełnoskalowa wojna, którą wszczęła Rosja przeciwko nim, gdyby nie to bombardowanie infrastruktury cywilnej, które Rosja wszczęła tego dnia w największej skali od początku tej wojny". Ukraińcy mieli prawo się bronić – podkreślił Sellin.

Wskazał, że "coś się stało, bo taka rakieta powinna się sama zniszczyć, jeśli nie osiągnęła celu". Nie powinniśmy obwiniać Ukraińców, bo tu nie było żadnej złej intencji – powtórzył.

Duda-Zełenski i "tajniki dyplomatycznej kuchni"

Podczas rozmowy szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot przypomniał, że postawa Ukrainy ewoluuje. Pierwsze oświadczenia prezydenta Zełenskiego były bardzo kategoryczne, zaprzeczały jakiemukolwiek udziałowi. To się zmienia. Teraz wszystkie czynniki ukraińskie wskazują, że tę sprawę trzeba dogłębnie wyjaśnić – powiedział prezydencki minister.

Dopytywany, czy prezydent Andrzej Duda miał na to wpływ i czy także o tym rozmawiał z prezydentem Zełenskim, Szrot zaznaczył, że "prezydent Duda i współpracownicy pana prezydenta rozmawiali i kontaktowali się z przedstawicielami władz Ukrainy". Do rozmowy pana prezydenta Dudy i prezydenta Zełenskiego doszło jeszcze we wtorkową noc - powiedział. Jak jednak zastrzegł, "to są już tajniki dyplomatycznej kuchni".

Myślę, że przede wszystkim ewolucja stanowiska Ukrainy wynika z analizy faktów, które strona polska systematycznie przedstawiała. Ukraina musi zrozumieć, że wobec potopu kłamstwa, które się wylewa z Kremla, oba nasze kraje mogą odpowiedzieć tylko jedną bronią. Taką bronią jest prawda, a prawda przeciwko kłamstwu zawsze zwycięży – podkreślił Szrot.

Wzmocnienie obrony przeciwlotniczej Polski

Goście programu byli także pytani o możliwość wzmocnienia obrony przeciwlotniczej Polski. Sellin podkreślił, że "te zarzuty, że w tym przypadku coś nie zadziałało, są trochę przesadne". Wiadomo, że obrona przeciwlotnicza czy przeciwrakietowa dotyczy newralgicznych, strategicznych kawałków terytorium Polski - wyjaśnił.

Jeżeli Izrael - kraj, który jest mniejszy od naszego Mazowsza - nie ma szczelnej żelaznej kopuły, a mówi się, że jest najbardziej zabezpieczonym z powietrza krajem na świecie, a jednak jakieś rakiety ze Strefy Gazy spadają w rejonach pustynnych Izraela, to cóż dopiero o tak dużym kraju jak Polska powiedzieć – wskazał wiceszef MKiDN. Niestety, tutaj doszło do nieszczęśliwego wypadku i ta rakieta spadła na teren absolutnie rolniczy, który nie jest objęty strefą zabezpieczenia strategicznego, antylotniczego czy antyrakietowego – przypomniał.

Wiceszef resortu kultury zaznaczył jednak, że obrona jest wzmacniania "i to w pobliżu wschodniej granicy Polski".

Z kolei szef gabinetu prezydenta, pytany, czy ta kwestią jest w kręgu zainteresowań prezydenckiego ośrodka bezpieczeństwa, podkreślił, że "wszystkie kwestie związane z bezpieczeństwem Polski są w kręgu zainteresowań".

Jeżeli chodzi o wzmocnienie bezpieczeństwa przestrzeni powietrznej nad Polską, to nie wchodząc w informacje klauzulowane, pewne rzeczy są oczywiste dla naszych sojuszów, że w przypadku takiego incydentu, tragedii, należy wzmocnić pewne stopnie alarmowe – powiedział Szrot. Polskie wojsko to też zrobiło. To jest oficjalna informacja - zaznaczył.

Powiedział także, że systemy obrony przeciwrakietowej są wzmacnianie, a "niektóre etapy są finalizowane". Im więcej tych rzeczy zostało wykonanych, tym Polska jest bezpieczniejsza - zapewnił. Zastrzegł jednak, że "Polska nigdy nie będzie bezpieczna w całości, gdyż nawet takie zaawansowane systemy, jak żelazna kopuła nad Izraelem, pozwalają nawet prymitywnym rakietom przedostać się przez szczeliny w tym systemie".

Autorka: Anna Kruszyńska