Politycy opozycji o kwestię "wspólnej listy" pytani byli w niedzielnych dyskusjach w TVN24 oraz w Polsat News. W piątek lider PO Donald Tusk mówił, że liczy, że odpowiedź od Polski2050, czy jest możliwa jedna lista opozycji na wybory, czy nie, otrzyma w sobotę. Podczas sobotniego zjazdu Polski2050 Hołownia mówił, że "opozycja wygra te wybory - nie pomimo tego, że się różni, ale dzięki temu, że się różni i że wreszcie wielu różnych wyborców, a nie wciąż ci sami, zdecyduje się oddać w wyborach swój głos". Nie będzie miało większego znaczenia - jedna czy dwie listy - jeżeli Polacy uwierzą, że opozycja po tych wyborach wspólnie stworzy jeden rząd, a to jest przecież pewne - dodawał.
W Polsat News o stanowisku Polski2050 mówiła Hennig-Kloska. Po nic jedna lista, po nic wspólna lista wartości i spraw do załatwienia, jeśli ja nie będę mogła zachować tożsamości. Nasi wyborcy zagłosują na jakąkolwiek konfigurację po stronie opozycji tylko wtedy, jeśli będą przekonani, że Polska2050 i Szymon Hołownia w tym projekcie będzie mógł zachować swoją tożsamość - wskazała.
"Przedszkole, a nie poważna polityka"
Stawianie partnerów pod ścianą, stawianie im ultimatum, pouczanie, pohukiwanie, to jest - przepraszam - przedszkole, a nie poważna polityka - podkreśliła.
W odpowiedzi Grzegorz Schetyna z PO powiedział, że "te wybory będą o wszystko". Ktoś, kto nie zdaje sobie z tego sprawy, czy nie chce o tym mówić, tego uszanować, przegra. Uważam, że ta wspólna lista nie jest jeszcze przekreślona, nie jest przekreślona współpraca między środowiskami i partiami opozycyjnymi - ocenił.
Każdy ma prawo do walki o polityczną tożsamość, ja to szanuję, ale jest pytanie jak wygrać te wybory i wyrwać władzę PiS - mówił Schetyna.
W TVN24 europoseł Bartosz Arłukowicz z PO zwracał zaś uwagę, że zostało 9 miesięcy do wyborów. Co świadczy o tym, że po prostu czas się kurczy (...) do wyborów zostało 275 dni do wyborów i wszyscy nasi ludzie są postawieni w pełnym trybie wyborczym. My jako PO, Koalicja Obywatelska jesteśmy gotowi do walki o najważniejszą sprawę dla Polski - mówił Arłukowicz.
Akcentował, że polityka to sztuka podejmowania decyzji. I też sztuka ponoszenia kosztu dla dobra wspólnego i każdy z nas takie koszty ponosi. W związku z tym nie jest zamknięty żaden projekt, ale też nie możemy dłużej czekać. Musimy ruszać w najważniejszy bój - dodał. Wygramy te wybory i chcemy je wygrać w dużym zespole, wielką listą opozycyjną - powiedział Arłukowicz.
"Jeżeli nie będzie wspólnej listy, idziemy sami"
Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy mówiła z kolei w TVN24, że jej ugrupowanie stoi z boku i patrzy. I mówi do swoich kolegów po stronie opozycyjnej żeby przestali się kłócić i sobie docinać. Że ważne jest to, abyśmy jako zjednoczona opozycja wygrali te wybory. Dla nas nie ma znaczenia w jakiej konfiguracji pójdziemy - mówiła.
Lewica cały czas mówi to samo przynajmniej od półtora roku, że jeśli będzie wspólna lista - idziemy, nie ma to dla nas problemu. Jeżeli nie będzie wspólnej listy, idziemy sami - dodała. Zaznaczyła, że obecnie najważniejsze jest by opozycja przygotowała się na wspólne rządzenie, bo PiS utraci władzę.
Dariusz Klimczak z PSL powiedział natomiast w TVN24, że choć lider Polski2050 Szymon Hołownia "nadwyrężył nasze zaufanie, to zgadzamy się z nim, że najpierw powinna być lista wspólnych spraw". Zwrócił uwagę, że po sobotnim wystąpieniu, kiedy przedstawił swój pogląd na pójście do wyborów, to "wylewa się na niego fala hejtu, wiecie z której strony". Nikt z nas go nie skrytykował. My uważamy, że jednak trzeba mieć cierpliwość do tej rozmowy i czas tu nie gra roli - zaznaczył polityk ludowców.
Dyskusję polityków opozycji w tej sprawie ocenił w Polsat News Bartosz Kownacki (PiS). W jakimś sensie szanuję tych, którzy nie chcą jednej listy wyborczej. (...) Nie wyobrażam sobie jednej listy, w której są tak różne ugrupowania. Co innego koalicja rządząca. Ale wspólna lista, to byłoby wielkie oszustwo, to byłaby taka pizza pod nazwą przegląd tygodnia - ocenił Kownacki.
autorzy: Marcin Jabłoński, Rafał Białkowski