"Poseł Sławomir Nitras twierdzi, że Radio Szczecin podało nieprawdziwe informacje. Napisał na Twitterze, że jego dyrektor biura +nie ma nic wspólnego+ ze strażnikiem więziennym, który nielegalnie przekazywał informacje od Stanisława Gawłowskiego, gdy ten przebywał w areszcie. Mamy dowody, że jest inaczej" - podało na swojej stronie internetowej Radio Szczecin.
Rozgłośnia powołała się na wpis Nitrasa na Twitterze Radio Szczecin kłamie. Wikła mnie w sprawę, z którą nie mam nic wspólnego. Nie ma również nic wspólnego dyrektor mojego biura. Jak wskazano, chodzi o informację, "w której ujawniliśmy, że strażnik więzienny, skazany za nielegalne przekazywanie informacji od Gawłowskiego, przekazywał je również dyrektorowi biura posła Sławomira Nitrasa. W okresie, kiedy Gawłowski przebywał w areszcie dyrektorem biura Nitrasa był Krzysztof Janicki".
"Radio szczecin to ściek. Nie dajcie się ubrudzić" - napisał polityk na Twitterze.
Nitras żąda przeprosin
Skierowałem właśnie do radia szczecin wezwanie do przeprosin za wczorajsze kłamstwa. Daję 7 dni. Po tym terminie skieruję sprawę do sądu. Ponieważ to kolejne kłamstwa tego publikatora i kolejny proces zażądam również odszkodowania. 3mld złotych z naszych podatków to coś kosztuje - napisał poseł.
Strażnik prosi o spotkanie z Nitrasem
"Już w akcie oskarżenia czytamy: +Łukasz J. kontaktował się z Krzysztofem Janickim. Przedstawił się Krzysztofowi Janickiemu z imienia i nazwiska oraz z miejsca pracy i wskazał, że chciałby spotkać się z posłem na Sejm RP - Sławomirem Nitrasem. W trakcie pierwszej rozmowy podał, że pracuje w Areszcie Śledczym w Szczecinie i posiada informacje o Stanisławie Gawłowskim. W konsekwencji doszło do kilku rozmów pomiędzy Łukaszem J. a Krzysztofem Janickim+" - napisano.
Jak dodano, "liczne kontakty dyrektora biura Nitrasa i skazanego strażnika więziennego, potwierdza analiza kryminalistyczna, wykonana na zlecenie prokuratury".
Rozgłośnia podała, że cztery dni przed zatrzymaniem Gawłowskiego (do którego doszło 13 kwietnia 2018 r.) z numeru telefonu komórkowego należącego do dyrektora biura poselskiego Sławomira Nitrasa wysłano pięć SMS-ów do Łukasza J.
"Do próby połączenia telefonicznego doszło jeszcze dwa dni przed zatrzymaniem Gawłowskiego i dwukrotnie w dniu zatrzymania (13 kwietnia) byłego sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej" - napisano.
Jak przekazano, 17 kwietnia najpierw strażnik więzienny Łukasz J. zadzwonił do dyrektora biura posła Nitrasa, a dwie godziny później dyrektor biura poselskiego oddzwonił do strażnika więziennego.
"18 kwietnia strażnik więzienny Łukasz J. otrzymał sześć SMS-ów od dyrektora biura posła Nitrasa. Po otrzymaniu wiadomości, strażnik przeprowadził w celi rozmowę ze Stanisławem Gawłowskim - wynika z akt sprawy. Po spotkaniu wysłał dwa SMS-y i jednego MMS-a do dyrektora biura Nitrasa" - napisano na stronie rozgłośni.
Przesłuchiwany przez prokuraturę
Dodano, że przesłuchiwany przez prokuraturę poseł Sławomir Nitras przyznał, że "do jego biura zwracała się osoba z prośbą o kontakt z nim, powołując się na kontakt z panem Gawłowskim". "Polityk zeznał, że zalecił swojemu dyrektorowi biura, aby +w sposób grzeczny trzymał tą osobę z daleka od siebie i nie doprowadził do kontaktu tego mężczyzny+. Polityk PO przyznał także, że po rewizji w mieszkaniu dyrektora Krzysztofa Janickiego, dotarły do niego informacje, że skazany klawisz więzienny starał się docierać także do innych parlamentarzystów" - wskazano.
Przekazano też, że Stanisław Gawłowski pytany przez śledczych, skąd zna strażnika więziennego, powiedział, że poznał się z Łukaszem J., w biurze poselskim. Mieli rozmawiać na temat doktoratu, który strażnik miał chcieć napisać.
"Były sekretarz generalny PO zaprzeczył w śledztwie jakoby przekazywał jakiekolwiek informacje strażnikowi więziennemu. Twierdził, że miał kontakt z Łukaszem J. jedynie w sprawach +wymiany pościeli i ręczników+" - przekazała rozgłośnia.
Na początku stycznia Sąd Okręgowy w Szczecinie utrzymał w mocy wyrok skazujący na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata byłego funkcjonariusza Służby Więziennej. Łukasz J. był oskarżony o przekazywanie informacji obecnemu senatorowi Stanisławowi Gawłowskiemu, gdy ten przebywał w areszcie.